niedziela, 12 grudnia 2010

Nuda panie, nuuuda!

No, nuda - jak stąd do świąt!

Ale taka nuda jest nawet fajna ;)

Nuda, bo wszystko świąteczne, fajne bo... wszystko świąteczne!

No a święta mamy raz w roku, tak? Tak!
Kochamy Boże Narodzenie, tak? Tak!
Uwielbiamy świąteczne dekoracje, tak? Tak!
Nuda... I tak, dalej, i tak dalej...

Ostatnio mam jakiegoś kopa, tworzę jak szalona, niestety nie wszystko fotografuję, bo najczęściej jak tylko coś zrobię - sprzedaję! No pewnie, że się cieszę, kto z Was by się nie cieszył - kiedy jego praca znajdzie uznanie kogoś zupełnie obcego, kogoś, kto jeszcze chce za to zapłacić?

No więc (wiem, wiem, nie wolno zaczynać zdania od "no więc" - a w sumie czemu nie? przecież pasuje...) tak tworzę, tworzę, tworzę... Nuda. I z tego wszystkiego chciałam Wam pokazać kilka tworów :)

stroik w bielonej łupinie orzecha kokosowego; szklane bombki, organza, brokatowane gałązki, dodatki - a wszystko z najmodniejszym kolorze sezonu ;)

stroik w bielonej łupinie orzecha kokosowego; szklane bombki, organza, brokatowane dodatki, ceramiczne gwiazdki - w zawsze modnej bieli

stroik w ceramicznej łódeczce; bielone patyczki, szklane bombki, piórka, brokatowane dodatki - biel z akcentem fioletu i grafitu, srebrzone

kompozycja w skrzyneczce po winie; świece, pachnące plastry pomarańczy, cynamon i brokatowane gwiazdki

dekoracja na specjalne zamówienie - w kolorach firmowych - ale i w kolorach przyszłego sezonu (no, może ten niebieski ustąpi miejsca turkusowi); ceramiczne osłonki, szklane bombki (wypełnione organzą, kolorowym żwierkiem), srebrzyste dodatki

stroik w bielonej łupinie orzecha kokosowego; podobny do wcześniej pokazanego - ale chciałam Wam przedstawić przesympatycznego Aniołka Karola ;)

kompozycja ze świecą, w drewnianej podstawce; pomarańcze, cynamon, szklane bombki, akrylowe kryształki

kompozycja ze świecami w drewnianej podstawce; cynamon, bielone orzechy, szklane bombki, akrylowe kryształki

kolejne drzewko suszkowe do kolekcji ;)

świeca opleciona korą cynamonu, ozdobiona rafią naturalną, plasterkiem pomarańczy i brokatowaną gwiazdką - również w wersji prezentowej ;)

Nuda panie, nuuuuda!

sobota, 11 grudnia 2010

Wymiankowo

Na początku października - odwiedzam bloga Basi - i zgłaszam swój udział w Jej zabawie - "Świątecznej wymiance". W połowie października - Basia losuje - kto do kogo wysyła przydasie, z których mają powstać śiąteczne ozdoby, kartki itp. W listopadzie dostaję moc fantastycznych przydasi - jak się okazuje - od Janeczki - kochana - dziękuję Ci serdecznie za wszystko - i mam nadzieję, że nie gniewasz się, bo zapożyczam Twoje zdjęcie - a wszystko przez to, że czekolada zjedzona, kawka wypita, część przydasi wykorzystana... A zdjęcie nie zrobione :( Poniżej to, co znalazłam w kopercie od Jaczeki:


No i oczywiście - nie mam zdjęcia tego, co ja wysłałam! Nie linczujcie, po prostu albo nie mam aparatu w kwiaciarni, albo zapominam... Teraz jest masa pracy... No i jeszcze walczę z różnymi drobiazgami do mojej nowej pracowni :) (czyli: przecieram, bielę, lakieruję i takie tam, no wiecie...). Ale zaraz, zaraz... komu ja to wysłałam... Hm... Basiu - ratuj! Kto ma ode mnie paczuchę?

No nic - wszelkie frywolitkowo-szydełkowe cuda - jako że osobiście nie potrafię czegoś takiego udziergać - zostawiam sobie samolubnie i przeznaczam na zawieszki na choinkę. Na kartki - niestety narazie czasu nie mam, ale jak znajdę - to karneciki na pewno wykorzystam! Ale za to - chcę Wam pokazać, co mam ze styropianowych bombek - po odjęciu zawieszek, ponaklejaniu suszków i... ;)


*******
Dzięki Basiu za fajną wymiankę - przepraszam, że tak mało ze swojej paczki przerobiłam, ale czas jest okrutny, kurczy się z minuty na minutę! A i daj mi znać - komu wysłałam przydasie i co z nich powstało - jestem okropnie ciekawa! Buźka!

niedziela, 5 grudnia 2010

Wilanowska Oranżeria - zapraszam!

Wstęp do tego postu kryje się TUTAJ :)

1 grudnia zaczynam odczuwać lekką nerwówkę - a jak się coś nie uda? No bo tak: po pierwsze pogoda płata nam nieziemsko okropnego figla zasypując świat nieprzebytą masą białego puchu, a to katar zaczyna mnie męczyć, a to znikome fundusze na najpotrzebniejsze drobiazgi w strasznym tempie topnieją (ojjjj, żeby tak stopniał ten szary dziś śnieg...). Pojawiają się problemy techniczne przez pogodę właśnie: ciężko poruszać się pociągami - te stoja, mają opóźnienia - istnieje ryzyko, że w piątek do Warszawy nie dotrą Sylwia i Justyna... I co wtedy? Bez ich elementów naszej aranżacji nie ruszymy... Jest kolejny problem - z dowozem kwiatów... Sponsor oddaje nam mnóstwo kwiatów albo w Poznaniu albo w Gliwicach... Dziewczyny z Poznania przecież nie zabiorą ich pociągiem - po pierwsze istnieje ryzyko przemarznięcia po drugie - no fizycznie niewykonalne, bo jak... Kolejnym problemem jest transport osłonek, które dostaliśmy od kolejnego Sponsora... Żadna firma spedycyjna nie podejmuje się przewozu do Warszawy, do Łodzi również nie da rady... Pozostaje liczyć na Ilonę - ona będzie jechać do stolicy z Tych przez Częstochowę... Tylko czy śniego nie będą przeszkodą? Wielkie znaki zapytania, niepewność...

W końcu nastaje piątek, 3 grudnia. Samochód spakowany: pudła, skrzynka narzędziowa, krzesła, walizka... I co? NIE ZAPALA! Co teraz? Na szczęście razem ze mną jedzie Magda ze Zgierza - podjeżdża więc po moje klamoty, przeładowujemy do jej samochodu. W drogę! Dzwoni telefon - dziewczyny z Poznania też już sa w pociągu, jadą! Uffff! Okazało się, że kwiaty z Poznania dowiezie do Kutna, do Swietki - Marcin - autor i założyciel portalu e-florystyka.pl. A Ilona ma wjechać po osłonki... Podróż do Warszawy trwa niemal 4 godziny - kiedy przy normalnych warunkach pogodowych i trasowych - około 80 minut... Straszny korek, niemal dwukilometrowy w podwarszawskich Jankach... Dobra. Korek się skończył, dzwonią dziewczyny, że szukają dużej taksówki. Dzwoni do mnie Małgosia, która wcześniej wybrała się do oranżerii zostawić swoje przydasie, mówi, że są jakieś problemy (KOLEJNE!) z naszymi stoiskami! Są nie tam, gdzie być miały, nie takie jakie być miały - a chodzi tu o szerokość ścian, wg których zostały wyprodukowane nasze fototapety... Jak dojedziemy na miejsce - mamy znaleźć panią Joasię i z nią rozmawiać. Obiecuje, że będzie dobrze! Gosia idzie na uczelnię, dołączy do nas wieczorem... Dostaję kolejne niefajne nowiny - Ilonka nie da rady podjechać po osłonki, wybiera inną trasę... A wszystko przez pogodę! No i co teraz? Osłonki być muszą!

Podjeżdżamy niemal w tym samym czasie do Wilanowa. Justyna, Sylwia, Magda i ja wypakowujemy klamoty - matko kochana - ile tego jest! Niejeden złapałby się za głowę! Na szczęście dostajemy wózek... Odnajdujemy panią Asię - ufff, chyba jest dobrze! Przestawiamy jedną ściankę, wymiary stoiska są zgodne z planem. W międzyczasie jakieś niesnaski odnośnie obanerowania stoiska, postawienia skarbonki i takie tam. Ale nic to, najważniejsze, że możemy działać!


Pierwsze co - rozkładamy fototapetę i montujemy na ściankach naszego boksu. Niby nic - a robimy to jakieś 3-4 godziny! Poważnie! Wielkie płaty wydrukowanej folii nie chcą za bardzo współpracować, a o zszywaczu tapicerskim nie wspomnę! Ten to dopiero dziwak - po 2-3 zszywki naraz wypluwa! Szaleniec! Żeby osłodzić sobie nieco pracę - w międzyczasie robimy sobie małą przerwę, na którą jak najbardziej zasługujemy - pałaszujemy karpatkę!

Ok, tapeta już jest, trzeba jeszcze tylko zamalować czarną część ścianki nad tapetą. I tło naszego boksu skandynawskiego już jest, VOILA!


Po tapetowaniu - jesteśmy naprawdę zmęczone! Zamawiamy chińszczyznę - pora na obiad!

A po obiadku Sylwia, Justyna i ja zabieramy się za produkcję dekoracji bożonarodzeniowych, a Magda maluje ściany naszego drugiego boksu. Dołącza do nas Małgosia, częstuje nas zimnymi napojami - ojjj jak nam tego brakowało - musicie wiedzieć bowiem, że w oranżerii strasznie gorąco i suche powietrze...

Trwa produkowanie wianków, stroików świątecznych, pakujemy prezenty.

Dzwoni Ilonka - jednak pojechała po osłonki! Swietka też już w drodze, ma kwiaty! I wszystko się układa pomyślnie! Kilka minut po godzinie 21 nasza koleżanka z Rosji jest już w Wilanowie, rozładowujemy kwiaty i inne szpargały. Niemal zaraz po niej - przyjeżdża Ilona! No to jesteśmy w komplecie! Wyładowanko i... jedziemy do hotelu na noc, na dziś prace dobiegły końca. A w sobotę - to dopiero będzie jazda! Trzeba będzie dopiąć wszystko na ostatni guzik!

Po pysznym hotelowym śniadanku - jedziemy do Wilanowa, gdzie produkujemy kolejne dekoracje, głównie kwiatowe! Robota w rękach się pali! Ale frajda! Szaleję z zardzewiałym drutem, robię lampiony, wianki oplatam! W duchu dziękuję wspaniałej Hani - której niestety z nami nie ma - ale wcześniej przysłała mi kilka drobiazgów, z których teraz powstają śliczności! Zresztą - zobaczcie sami:






Około godziny 16tej zaczynamy się pakować. Jeszcze tylko piasek, śnieg, dwa tildziaki na sanki i... boks skandynawski ukończony!




A boks ekskluzywny - może nie w powijakach - ale jeszcze mu brakuje do ukończenia...




Pałaszujemy obiadek i zbieramy się do drogi - tzn. ja i Magda wracamy do Łodzi, Sylwia z Justyną - do Poznania. Małgosia, Swietka i Ilonka jeszcze zostają i kończą swoje kryształowo-futerkowo-biało-fioletowo-srebrno-czarne dzieło.

Późnym wieczorem kończą.

*******
Dziś - pierwszi odwiedzający, dno amelkowej skarbonki zaczyna się znikać pod banknotami :) I O TO NAM PRZEDE WSZYSTKIM CHODZIŁO!

*******

I jeszcze notka zapraszająca wszystkich na wystawę (pochodząca STĄD)

"W grudniu 2010 roku w Oranżerii Muzeum Pałacu w Wilanowie odbędzie się siódma edycja bożonarodzeniowej wystawy świątecznych aranżacji stołów. Jest to wspaniała okazja do  podpatrzenia pomysłów profesjonalistów i zastosowania ich we własnym domu.

Celem wystawy jest zaprezentowanie szerokiej publiczności aranżacji stołów w okresie świąt Bożego Narodzenia. Zwiedzający będą mieli okazję podziwiać wytworne i oryginalne nakrycia oraz dowiedzieć się w jaki sposób samemu nakryć i jak przyozdobić świeżymi kwiatami stół, aby nadać mu odświętny charakter. Organizatorzy zadbają również o atrakcje dla dzieci. W Oranżerii zostanie ustawiona choinka, którą maluchy będą mogły udekorować wstążkami oraz własnoręcznie przygotowanymi ozdobami z krepiny, kokard i papieru. Dzieci będą miały okazję bliżej poznać tradycje świąteczne. Wystawa cieszy się dużym uznaniem Warszawiaków i na stałe wpisała się w kalendarium imprez kulturalnych organizowanych w okresie bożonarodzeniowym. Odwiedza ją średnio 6 tys. osób, wśród których są miłośnicy piękna, przedstawiciele mediów, zorganizowane wycieczki z najdalszych krańców Polski oraz liczne grupy turystów.


Wydarzenia towarzyszące wystawie:

12 grudnia o godzinie godz. 17.00 - Koncert pod choinkę “Wilanów pełen harmonii...", wystąpią: Yuri Shishkin & Harmonium Duo (akordeony), program: C. Franck, P. Czajkowski, S. Rachmaninow, M.Musorgski, D. Szostakowicz,W. Siemionow, W. Zolotariew.

19 grudnia o godzinie 15:00 - aukcja prac florystów (dochód z aukcji przeznaczony będzie na leczenie małej Amelki)

Bożonarodzeniową wystawę z cyklu „Wśród Nocnej Ciszy” będzie można oglądać codziennie w Oranżerii Pałacu w godzinach 10.00 - 16.00.

Organizatorami wystawy są: Muzeum Pałacuw Wilanowie, Stowarzyszenie Akademia Wilanowska oraz Biuro Kwiatowe Holandia.

*Wstęp na wystawę i koncert jest bezpłatny."



Ja jeszcze tylko przypomnę - że w czasie trwania wystawy - jest wystawiona skarbonka, do której możecie wrzucać pieniążki dla Amelki z Karmelkowa.


A na licytację pod młotek pójdą kompozycje z naszych dwóch stoisk, a byc może z innych - ich twórcy też coś nam dorzucą! A fajne, ojjj fajne przedmioty można zgarnąć, ot choćby ramę okienną pojedynczą, ramę okienną podwójną, starą skrzynię, sanki, tildziaki, no i moc kwiatowych kompozycji w ceramicznych lub drewnianych osłonkach! Niech to chociaż Was zachęci :)




Wielkie dzięki!

czwartek, 2 grudnia 2010

MSK, candy i prezenty, prezenty...

Pod postem traktującym o listopadowym Miejscu Sympatycznych Klimatów widnieje tylko 15 komentarzy. W nich głosy na ulubione blogi. Jako że mamy już 2 grudnia - ogłaszam wyniki:

miejsce III - blogi, które otrzymały po 2 głosy:

miejsce II - blogi, które otrzymały po 3 głosy:

miejsce I - blogi, które otrzymały po 4 głosy:

Spośród tych ostatnich dwóch, w wyniku losowania - tytuł listopadowego Miejsca Sympatycznych Klimatów otrzymuje...



Gratuluję i zapraszam po odbiór banerka i zachęcam do umieszczenia go u siebie na blogu, w pasku bocznym :)


A teraz czas na losowanie cukieraska - wśród osób, które zagłosowały - jedna niestety nie bierze udziału - nie umieściła na swoim blogu info o plebiscycie i CANDY, no szkoda... Ale jak sa reguły to tak trzeba grać, w przeciwnym razie - pozostali uczestnicy mogliby mieć pretensje, a to nie o to chodzi. Zatem głosujących i wywiązujących się z reguł tej gry -  mamy osób 14; jedynką jest osoba, która jako pierwsza oddała swój głos, 14 - jako ostatnia:

Zwycięzcą losowania zostaje Shiraja, która ze swej lesniczówki - na dodatek trafnie wskazała zwycięzcę plebiscytu! Gratuluję! Adres Twój już mam, spodziewaj się niebawem czegoś fajnego :)


I tradycyjnie - ogłaszam kolejne głosowanie i związane z nim comiesięczne CANDY - zapraszam! Wystarcz wybrać 5 blogów, które wg Was zasługują na miano Miejsca Sympatycznych Klimatów w grudniu 2010r, oraz wstawienie i podlinkowanie powyższego banerka - na swoim blogu w pasku bocznym. Głosujemy do 31 grudnia.


*******
I jeszcze rzecz o prezentach - z cyklu moje przemyślenia... No bo tak: ile to razy słyszymy zwrot: MUSZĘ KUPIĆ PREZENT? Zbliża się czas, kiedy te słowa świadomie lub nie... Co to znaczy MUSZĘ? Czy Gwiazdka kojarzy nam się z przymusem obdarowywania najbliższych? Wydaje mi się, że nie... Dlatego chyba warto zamienić MUSZĘ na CHCĘ, nie sądzicie? No bo chcemy obdarować najbliższych choćby maleńkim prezencikiem, prawda? ALe jeśli musimy to... chyba lepiej sobie odpuścić... Obdarowywanie się prezentami, sprawianie drugiej osobie przyjemności - nie jest nakazem samym w sobie. Dlatego - mówmy: CHCĘ KUPIĆ PREZENT... tyle ode mnie, a poniżej kilka przykładów zapakowania upominkowych gwiazdkowych.






No i zmykam, bo chcę jeszcze dziś kupic prezent Tacie. Buziaki!

poniedziałek, 29 listopada 2010

Właśnie nastaje czas...

...ADWENTU...


Każdy wie, że jest przed Bożym Narodzeniem. Każdy wie, pomaga w radosnym oczekiwaniu na przyjście Pana. Każdy wie, że... 

Adwent obejmuje 4 niedziele poprzedzające święta Bożego Narodzenia, jednak jego długość jest zmienna; w tym roku trwa on od 28 listopada do Wigilii. Ten czas dzieli się na 2 okresy: od poczatku Adwentu do 16 grudnia, kiedy to szczególnie oczekujemy przyjścia Zbawiciela, oraz od 17 grudnia do Wigilii, kiedy to bezpośrednio przygotowujemy się do tego Uroczystego Dnia. Podczas Adwentu - kapłani zachęcają do uczestniczenia w rekolekcjach. W pierwszą niedzielę adwentu - rozpoczyna się rok liturgiczny kościoła katolickiego.



Kolorem Adwentu jest fiolet - w tym okresie kapłani kościoła chrześcijańskiego zakładają fioletowy ornat. Co oznacza kolor fioletowy? Oznacza on pokutę i przygotowania do narodzin Chrystusa. Tradycyjnie w kościele katolickim odprawiane są roraty - msze poranne, ku czci Marii Panny. Obok fioletu - amarant - królujący w trzecią niedzielę adwentową.

Najpopularniejszą ozdobą opisywanego czasu jest wieniec adwentowy, który zazwyczaj upleciony jest z gałązek drzewa iglastego i ozdobiony czterema świecami - te klasycznie mają kolor czerwony lub fioletowy.

A czy wiecie, że pierwszy wieniec adwentowy powstał w Niemczech, w pierwszej połowie dziewiętnastego wieku (dokładnie w 1839 roku). Było to ogromne, dwumetrowe drewniane koło, podwieszone pod sufitem świetlicy przytułku dla sierot... Pomysłodawca, ewangelicki pastor, ksiądz Johann Hinrich Wichern - wraz z wychowankami przytułku - w pierwszą niedzielę Adwentu zapalił pierwszą, dużą świecę umieszczoną na kole, obok dwudziestu czterech mniejszych - te zapalano kolejno wieczór w wieczór, przy okazji wspólnej modlitwy - aż do Bożego Narodzenia.

Niemal wiek później, w 1925 roku - wieniec adwentowy zagościł w polskich domach. Na Warmii i Mazurach - pleciono wianki z żywych gałązek świerkowych, ozdabiano czerwonymi wstążkami i ustawiano zazwyczaj woskowe świece: pierwszą świecę w pierwszą niedzielę adwentową, kolejne - w następne. Nieco później - wianki zaczęto ozdabiać wstążkami w róznych kolorach. Ozdobę podwieszano pod sufitem.

Dziś zwyczaj dekorowania domu wieńcem adwentowym kultywowany jest głównie w rodzinach ewangelickich, jednak coraz częściej ta dekoracja wkrada się w łaski katolików. Wianki plecie się z gałązek świerkowych, jodłowych, sosnowych, daglezjowych, z dodatkiem liści mahoniu i lauru. Od razu mocuje się 4 świece - kolorystyka jest dość szeroka - biel, czerwień, złoto, srebro, fiolet i róż... W kościele katolickim coraz częściej propagowany jest zwyczaj święcenia i błogosławienia wianków adwentowych, w sobotni wieczór lub niedzielny poranek (tuż przed lub tuz na początku Adwentu) - ten proceder nie jest praktykowany w kościele ewangelickim.

Dlaczego klasyczna dekoracja, przy której symbolicznej pomocy odliczamy czas do Bożego Narodzenia ma akurat kształt koła? Otóż koło - kształt idealny - symbolizuje wieczność Boga, który nie ma początku i nie ma końca, oraz Chrystusa życie wieczne. Zielone gałązki oznaczają trwałość życia. 4 świece - to 4 niedziele adwentowe. Jeśli fioletowe - to trzecia świeca z kolei - może zostać zastąpiona świecą różową. Pierwsza świeca symbolizuje darowanie grzechów i przebaczenie Adamowi i Ewie, którzy stali się nieposłuszni Bogu. Druga świeca to symbol wiary patriarchów Narodu Izraelskiego i ich wdzięczności za Ziemię Obiecaną. Trzecia świeca - zapalana w najbardziej uroczystą i wesołą niedzielę Adwentu - oddaje radość króla Dawida, celebrującego przymierze z Bogiem. Natomiast czwarta świeca oznacza nauki proroków, którzy głoszą wieść o przyjściu Pana. W Wigilię zapalane są wszystkie świece naraz, co symbolizuje rychłę przyjście na świat Zbawiciela.

Coraz częściej odchodzi się od standardowej symboliki dekoracji adwentowej - na rzecz dekoracji, której głównym elementem są 4 świece lub ich wielokrotność.


sobota, 27 listopada 2010

Po co jest antykwariat i trochę świąt

Jak w temacie: po co jest antykwariat? Odpowiedź zna każdy, nawet małe dziecko wie, że tam się zanosi książki by je sprzedać (NIEKONIECZNIE by zarobić), albo by je kupić (KONIECZNIE tanio!). Otóż - jak dziś wieść gminna niesie: NIE! Otóż, wyobraźcie sobie - zanoszę do antykwariatu kilka książek, w tym 4 wydawnictwa PWN, pozostałe - podręczniki akademickie. Nadmieniam, że ów antykwariat - jest właśnie akademicki. Zza biurka wychyla się pan, w wieku spokojnie dziadkowym, spokojnie podchodzi do lady, na którą wyładowałam z 10 kilo makulatury:
- Co? Porządki przedświąteczne? Jak każdy, tylko kasę próbuje wyciągnąć, ale żeby tak kupić jakąś książkę z antykwariatu to nie ma komu!
I bez kolejnych, zbędnych, słów - przekłada moją makulaturę z mojej kupki na drugą. Daję sobie rękę obciąć, że nawet nie spojrzał na tytuły!
- Nic mnie nie zaciekawiło. Do widzenia! Ja nie wiem - wszyscy tylko przynoszą tu książki!
- To przepraszam bardzo - gdzie mam je zanieść? Chyba po to są antykwariaty? Co pan radzi?
- Spalić to będzie chociaż ciepło, albo oddać na makulaturę. A antykwaroat jest po to, żeby sobie był!
BEZ KOMENTARZA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

*******
W fantastycznym, antykwariatowym humorze - prowadzę swój drugi mini-pokaz :) Tym razem nieco więcej osób obserwuje moje poczynania i słucha - o dziwo - ze szczerym zaciekawieniem tego, o czym mówię! Tak sobie teraz myślę, że chyba to jest to - fantastycznie się czuję w roli wykładowcy ;) tyle że... nie mam niestety odpowiednich kwalifikacji, chociaż są plany, plany, plany... Pomarzyć - dobra rzecz, przynajmniej przez chwilkę człowiek jest szczęsliwy ;)

Oto co dziś - a jutro co tydzień temu. Czy jakos tak.

stroik, w którym troszkę przeniosłam dekorację za naczynie

brąz i złoto i róż zgaszony - podoba mi się takie połączenie coraz bardziej

 w nieco chłodniejszym klimacie - fiolet i srebro

prosta dekoracja, pachnąca cynamonem, pomarańczą i sosną...mmmm...

niesamowicie prędko robiąca się dekoracja

hm... zaczyna podobać mi się niebieski... a jeszcze w połączeniu z zielenią i fioletem... o matko!

Nie mogło zabraknąć prezentów:

prezent nieregularny - nie napiszę co w środku - naszykowane pod choinkę dla kogoś, kto mnie podczytuje ;)

prezent regularny - puste pudełko - umówiliśmy się, że pakujemy kryształowe kieliszki do szampana
i... znów niebieski! fajny, nie?

Oczywiście wszystkie prace są pobrokatowane - moja dzielna sześcioletnia pomocnica z wypiekami na policzkach ozdobiła nie tylko stroiki i prezenty - ale też dziadka. W końcu zbliża się Boże Narodzenie, tak? Ma się wszystko błyszczeć i świecić, tak? No to o co chodzi? Podłoga w sklepie również cała w brokacie. Jak ja lubię ten przedświąteczny, rozmigotany czas!

czwartek, 25 listopada 2010

Poranne inspiracje :)

Jak co rano, po śniadanku, włączam lapka. Jeszcze przed wyjściem do kwiaciarni - no bo nie mogę się doczekać, kiedy do Was zajrzę ;) I tak samo dziś - forum, maile, a potem hop - na blogi. Wiele tematów mnie zachwyca, część inspiruje, część sprawia, że staję się nieziemsko okropnym zazdrośnikiem (np. nie potrafię szyć...), a część czytam ot tak, dla przyjemności. Jednak nie o tym, Panowie i Panie, nie o tym :) Mianowicie - w wędrówce po blogach ze świeżutkimi postami dostaję się do Przystani, a tam... No, pewnie, że tak! Cudne choinki z szuszków!

zdjęcie pozyczyłam z bloga od Asi - koniecznie do niej zaglądnijcie - warto!

Wpatruję się w te zdjęcia jak oszalała, i myślę, i główkuję, i zastanawiam się... Pewnie, że zrobiłabym coś podobnego; mam materiały, czas o dziwo dziś też się znajdzie, chęci jak najbardziej też juz w gotowości czekają by je spuścić z łańcucha, ale... No właśnie, małe ALE przechadza się w mojej głowie. Odzywa się głos sprzedawcy - "piękne to wszystko, ale komu to sprzedasz?Strasznie drogiie...". NO I CO Z TEGO? Jak nie sprzedam to wezmę do domu! A co! W końcu też mi się należy jakaś fajna ozdoba w mieszkanku, a nie tylko w sklepie!

Pędzę jak nienormalna do kwiaciarni, jestem na miejscu nawet nieco przed czasem. Orzechy? Są! Szyszki? Są! Cynamon, anyż? Obecne! Pomarańczki? Gotowe do użycia! O, i rafia się plącze pod nogami! I te błyszczące się białe gwiazdeczki... Aaaaaaaaaaaaaaaaaa! Patyk? No jest! Jeszcze tylko donisia - chyba terakotowa pasować będzie najlepiej? Już, już chcę się zabrać do produkcji - ale pierw muszę oporządzić kwiaty. A potem... :D

A potem gabka w dłoń! I nożykiem zwinnie formuję kształt stożka - łał, nawet fajnie to wychodzi, równo, ale przecież za równo być nie może, więc specjalnie z jednej strony ścinam bardziej. Piękny stożek (hahahahaha). Teraz tnie się gabka do doniczki. W międzyczasie glutownica rozgrzewa swoje wnętrzności. Tak patrzę na te wszystkie naszykowane suszki i ozdóbki i... decyduję się wyłącznie na szyszki i orzechy, z ozdób tylko gwiazdki, rafia i szpilki perłowe. Kleję, kleję i kleję... Osadzam patyk w choince, potem w doniczce. No, i juz mam drzewko! Jeszcze tylko kilka szpilek, kokardek z rafii iii... TADAM:


Nie jest to cudo takie jak u Asi, ale zawsze coś, namiasteczka ;) Asiula - dzięki raz jeszcze za inspiracje!