Będzie dużo zdjęć ;)
*******
Gratka! I to jaka! Z żywych kwiatów! Przygotowana przez Przedszkolaków! Ale po kolei...
Dostaję propozycję poprowadzenia zajęć z cztero- i pięciolatkami z jednego z łódzkich przedszkoli. Mogę zrobić co chcę, jak chcę i czym chcę - najważniejsze, by nadawało się to na prezent dla babci i dziadka. Ok, nie ma sprawy. Przedszkolaki są przeciez takie fantastyczne, rozkoszne, uwielbiają tworzyć, wyżywać się artystycznie... Co za problem? Wymyślam, że dla dziadków będą laurki kwiatowe, dla babć - kompozycje w naczyniach. I... do dzieła!
Jadę na giełdę, kupuję hiacynty (bo niesamowicie pachną!), koreanki (bo są pasują do prac wyklejanych), pierzaste liście ledera, pędy eukaliptusa. Gąbkę mam, serduszka na piku też, osłonki w najwyższej gotowości pierzą się w niesamowitych kolorach... choć jak się potem okaże - i tak największe wzięcie miały te różowe... i zielone... ;)
W przedszkolu dzieciaki są niezwykle podekscytowane, zaciekawione podchodzą do kącika, w którym przycinam gabkę, czyszczę kwiaty z liści, odcinam hiacynty od cebulek. Panie wychowawczynie ustawiają stoliki, szykują niezbędne przybory: pędzelki, nożyczki, miseczki na klej, miski na wodę do moczenia gąbki.
Maluchy siadają na dywaniku, przedstawiam się, opowiadam trochę o tym co robię, po co tu jestem i co za chwilkę będziemy robić.
Kiedy już przedszkolaki siedzą na swoich krzesełkach - panie rozdają dzieciom kartoniki na laurki dla dziadków, z naklejoną wcześniej ramką i wazonikiem. Ja, pani Halinka i pani Madzia odcinamy drobne i delikatne listki ledera, dzieciaki obficie smarują je klejem i nakładają na kartoniki tworząc bukiet w wazoniku.
Ale coś się zaczyna dziać, wielkie poruszenie wśród dzieciaków, słyszę głosiki niezadowolenia... NIE KLEI SIĘ PROSZĘ PANI! Hm... no jak to się nie klei... przecież wikol na pewno przykleja do papieru żywe liście i kwiaty... tyle razy sprawdzałam... Ale chwilkę ten wikol ma coś dziwnie biały kolor, nie jest nawet lekko szlisty... Pytam panią Halinkę, czy to aby na pewno ten klej,o który prosiłam? Twierdzi, że tak... Dzieciaki zaczynają coraz bardziej się wiercić, nie podoba im się zbyt długie trzymanie łapek na obrazku, na którym listki nijak nie chcą się przykleić! Maczam palce w tym kleju, ciapciam... hm... to nie jest wikol, mam obawy, że to nawet nie jest klej... zero jakiejkolwiek lepkości... Oglądam butelkę "kleju"... Okazuje się, że to biała farba! aaaaaaaaaaaaaaaaa! Pani Halinka zdziwiona, twierdzi, że ramki i wazoniki na to to białe właśnie przykleiła do kartoników laurkowych... Hm... No, być może, to papier i to papier... Farba mogła skleić ;)
Wśród dzieciaków dość spore zamieszanie, nie zauważam kto, ale przynosi wikol w tubce. Sprawdzam na swojej laurce - klei! No to teraz trzeba podmienić zbyt ubrudzone białą farbą kartoniki, trzeba umyć łapki i można brac się do roboty! Już z prawdziwym klejem ;) wyklejanie idzie dość gładko,pierw listki, potem kwiatuszki. We trójkę pomagamy dzieciom.
Ufff, laurki skończone!
Robimy krótką przerwę na umycie łapek, nalewam wodę do misek, szykuję kwiaty. Rozdaje osłonki - oczywiście niemal wszystkie dziewczynki chcą mieć różową osłonkę, chłopcy są bardziej różni pod tym wzgędem - wybierają zieloną, pomarańczową, żółtą... Pokazuję coś fantastycznego - jak stwierdził jeden chłopiec - pokazuję gąbkę, opowiadam o niej, rozmawiamy o tym, jak ważna jest woda dla kwiatuszków... Każdy maluch dostaje swój kawałek i kładzie do wody. Niesamowitych doznań dostarcza obserwacja, jak to ta gabka świetnie tonie: "moja pierwsza! a moja druga! o, a moja jeszcze sie nie umoczyła cała!" itd... Po czym następuje wyławianie swoich gąbek - jaki niesamowta wrzawa, ile szczęśćia i radości! może to woda? W której można się bezkarnie pomoczyć? ;)
Kiedy gąbki lądują w osłonkach - rozdajemy dzieciakom hiacynty - dziewczynki zachwycają się ich przepięknym zapachem, chłopców bardziej interesuje to, w jakim kolorze jest ich kwiat i jaki jest duży ;) Umieszczamy nasze hiacynty w gąbce, co nie jest wcale takie proste, bo kwiatki te charakteryzują się dość delikatną, dość mocno uwodnioną łodyżką, dlatego kilka kwiatów ulega złamaniu - ale nic to - są zapasowe! W gąbce, obok hiacyntów, lądują jeszcze pędy eukaliptusa i koreanki. Na koniec kompozycje zdobimy sizalem, wtykamy czerwone serduszko z bilecikiem.
Dzieci są zawolone - mają prezenty dla babci i dziadka, panie nauczycielki są zadowolone - pokażą dziadkom, że w tym przedszkolu dzici mają róznorodne zajęcia, także takie niespotykane, m.in. z kwiatami zywymi, i ja jestem zadowolona - zadanie wykonane pomyślnie, pomimo poczatkowych kłopotów z klejofarbą... Aj tam, juz o tym nie pamiętam! ;)
Jeszcze tylko pamiatkowe zdjęcie z moimi podopiecznymi ;)
*******
Mamo, Madziu - dzięki za nowe doświadczenie!
coś niesamowitego!!!ja całą jesień z moją córeczką robiłam obrazki z zebranych liści i innych skarbów jesienim ten zapał i chęć do pracy są zaraźliwe. pomysł pracy z dziećmi hm bezcenne doświadczenie:)a prace piękne!!!
OdpowiedzUsuńWidzę,że dobrze się bawiłaś w tej pracy;-)))
OdpowiedzUsuńJesteś niesamowita. Praca z przedszkolakami to trudne wyzwanie. Miałam syna w przedszkolu to coś wiem na ten temat;-))) Dziewczynki są chętne do pracy ale z chłopcami to różnie bywa. Należą wam się duże brawa bo to co dzieci stworzyły dla babci i dziadka to dzieła sztuki. Chylę czoła;-))))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Och jak słodko i uroczo:))
OdpowiedzUsuńBuziaczki posyłam i dziękuje za odwiedzinki na blogu:)
P>S. A to odpowiedz o to o co pytałaś...Zazwyczaj używam klejów broka lub "Perlen Pen" tz. farba w pisaku, dzięki niej można uzyskać efekty zdobnicze w formie perełki, łezki czy też reliefutowych .
A to ci zajęcia !!! Widać, że masz podejście nie tylko do kwiatów, ale i do dzieci, czemu dajesz wyraz już nie po raz pierwszy. Podziwiam, popieram i gratuluję :)))
OdpowiedzUsuńNie wiem czy to Ci się spodoba, ale nieśmiało przyznałam Tobie wyróżnienie.Pewnie dostaniesz takich więcej... Wyróżnienie do odebrania na moim blogu. Pozdrawiam !!!
OdpowiedzUsuńJejku :) Aż zachciało mi się wrócić do pracy, kleić, szyć, wymyślać nowe zajęcia dla "moich" dzieciaków... Jeszcze siedem miesięcy...
OdpowiedzUsuń