Wstęp do tego postu kryje się TUTAJ :)
1 grudnia zaczynam odczuwać lekką nerwówkę - a jak się coś nie uda? No bo tak: po pierwsze pogoda płata nam nieziemsko okropnego figla zasypując świat nieprzebytą masą białego puchu, a to katar zaczyna mnie męczyć, a to znikome fundusze na najpotrzebniejsze drobiazgi w strasznym tempie topnieją (ojjjj, żeby tak stopniał ten szary dziś śnieg...). Pojawiają się problemy techniczne przez pogodę właśnie: ciężko poruszać się pociągami - te stoja, mają opóźnienia - istnieje ryzyko, że w piątek do Warszawy nie dotrą Sylwia i Justyna... I co wtedy? Bez ich elementów naszej aranżacji nie ruszymy... Jest kolejny problem - z dowozem kwiatów... Sponsor oddaje nam mnóstwo kwiatów albo w Poznaniu albo w Gliwicach... Dziewczyny z Poznania przecież nie zabiorą ich pociągiem - po pierwsze istnieje ryzyko przemarznięcia po drugie - no fizycznie niewykonalne, bo jak... Kolejnym problemem jest transport osłonek, które dostaliśmy od kolejnego Sponsora... Żadna firma spedycyjna nie podejmuje się przewozu do Warszawy, do Łodzi również nie da rady... Pozostaje liczyć na Ilonę - ona będzie jechać do stolicy z Tych przez Częstochowę... Tylko czy śniego nie będą przeszkodą? Wielkie znaki zapytania, niepewność...
W końcu nastaje piątek, 3 grudnia. Samochód spakowany: pudła, skrzynka narzędziowa, krzesła, walizka... I co? NIE ZAPALA! Co teraz? Na szczęście razem ze mną jedzie Magda ze Zgierza - podjeżdża więc po moje klamoty, przeładowujemy do jej samochodu. W drogę! Dzwoni telefon - dziewczyny z Poznania też już sa w pociągu, jadą! Uffff! Okazało się, że kwiaty z Poznania dowiezie do Kutna, do Swietki - Marcin - autor i założyciel portalu e-florystyka.pl. A Ilona ma wjechać po osłonki... Podróż do Warszawy trwa niemal 4 godziny - kiedy przy normalnych warunkach pogodowych i trasowych - około 80 minut... Straszny korek, niemal dwukilometrowy w podwarszawskich Jankach... Dobra. Korek się skończył, dzwonią dziewczyny, że szukają dużej taksówki. Dzwoni do mnie Małgosia, która wcześniej wybrała się do oranżerii zostawić swoje przydasie, mówi, że są jakieś problemy (KOLEJNE!) z naszymi stoiskami! Są nie tam, gdzie być miały, nie takie jakie być miały - a chodzi tu o szerokość ścian, wg których zostały wyprodukowane nasze fototapety... Jak dojedziemy na miejsce - mamy znaleźć panią Joasię i z nią rozmawiać. Obiecuje, że będzie dobrze! Gosia idzie na uczelnię, dołączy do nas wieczorem... Dostaję kolejne niefajne nowiny - Ilonka nie da rady podjechać po osłonki, wybiera inną trasę... A wszystko przez pogodę! No i co teraz? Osłonki być muszą!
Podjeżdżamy niemal w tym samym czasie do Wilanowa. Justyna, Sylwia, Magda i ja wypakowujemy klamoty - matko kochana - ile tego jest! Niejeden złapałby się za głowę! Na szczęście dostajemy wózek... Odnajdujemy panią Asię - ufff, chyba jest dobrze! Przestawiamy jedną ściankę, wymiary stoiska są zgodne z planem. W międzyczasie jakieś niesnaski odnośnie obanerowania stoiska, postawienia skarbonki i takie tam. Ale nic to, najważniejsze, że możemy działać!
Pierwsze co - rozkładamy fototapetę i montujemy na ściankach naszego boksu. Niby nic - a robimy to jakieś 3-4 godziny! Poważnie! Wielkie płaty wydrukowanej folii nie chcą za bardzo współpracować, a o zszywaczu tapicerskim nie wspomnę! Ten to dopiero dziwak - po 2-3 zszywki naraz wypluwa! Szaleniec! Żeby osłodzić sobie nieco pracę - w międzyczasie robimy sobie małą przerwę, na którą jak najbardziej zasługujemy - pałaszujemy karpatkę!
Ok, tapeta już jest, trzeba jeszcze tylko zamalować czarną część ścianki nad tapetą. I tło naszego boksu skandynawskiego już jest, VOILA!
Po tapetowaniu - jesteśmy naprawdę zmęczone! Zamawiamy chińszczyznę - pora na obiad!
A po obiadku Sylwia, Justyna i ja zabieramy się za produkcję dekoracji bożonarodzeniowych, a Magda maluje ściany naszego drugiego boksu. Dołącza do nas Małgosia, częstuje nas zimnymi napojami - ojjj jak nam tego brakowało - musicie wiedzieć bowiem, że w oranżerii strasznie gorąco i suche powietrze...
Trwa produkowanie wianków, stroików świątecznych, pakujemy prezenty.
Dzwoni Ilonka - jednak pojechała po osłonki! Swietka też już w drodze, ma kwiaty! I wszystko się układa pomyślnie! Kilka minut po godzinie 21 nasza koleżanka z Rosji jest już w Wilanowie, rozładowujemy kwiaty i inne szpargały. Niemal zaraz po niej - przyjeżdża Ilona! No to jesteśmy w komplecie! Wyładowanko i... jedziemy do hotelu na noc, na dziś prace dobiegły końca. A w sobotę - to dopiero będzie jazda! Trzeba będzie dopiąć wszystko na ostatni guzik!
Po pysznym hotelowym śniadanku - jedziemy do Wilanowa, gdzie produkujemy kolejne dekoracje, głównie kwiatowe! Robota w rękach się pali! Ale frajda! Szaleję z zardzewiałym drutem, robię lampiony, wianki oplatam! W duchu dziękuję wspaniałej Hani - której niestety z nami nie ma - ale wcześniej przysłała mi kilka drobiazgów, z których teraz powstają śliczności! Zresztą - zobaczcie sami:
Około godziny 16tej zaczynamy się pakować. Jeszcze tylko piasek, śnieg, dwa tildziaki na sanki i... boks skandynawski ukończony!
A boks ekskluzywny - może nie w powijakach - ale jeszcze mu brakuje do ukończenia...
Pałaszujemy obiadek i zbieramy się do drogi - tzn. ja i Magda wracamy do Łodzi, Sylwia z Justyną - do Poznania. Małgosia, Swietka i Ilonka jeszcze zostają i kończą swoje kryształowo-futerkowo-biało-fioletowo-srebrno-czarne dzieło.
Późnym wieczorem kończą.
*******
Dziś - pierwszi odwiedzający, dno amelkowej skarbonki zaczyna się znikać pod banknotami :) I O TO NAM PRZEDE WSZYSTKIM CHODZIŁO!
*******
I jeszcze notka zapraszająca wszystkich na wystawę (pochodząca STĄD)
"W grudniu 2010 roku w Oranżerii Muzeum Pałacu w Wilanowie odbędzie się siódma edycja bożonarodzeniowej wystawy świątecznych aranżacji stołów. Jest to wspaniała okazja do podpatrzenia pomysłów profesjonalistów i zastosowania ich we własnym domu.
Celem wystawy jest zaprezentowanie szerokiej publiczności aranżacji stołów w okresie świąt Bożego Narodzenia. Zwiedzający będą mieli okazję podziwiać wytworne i oryginalne nakrycia oraz dowiedzieć się w jaki sposób samemu nakryć i jak przyozdobić świeżymi kwiatami stół, aby nadać mu odświętny charakter. Organizatorzy zadbają również o atrakcje dla dzieci. W Oranżerii zostanie ustawiona choinka, którą maluchy będą mogły udekorować wstążkami oraz własnoręcznie przygotowanymi ozdobami z krepiny, kokard i papieru. Dzieci będą miały okazję bliżej poznać tradycje świąteczne. Wystawa cieszy się dużym uznaniem Warszawiaków i na stałe wpisała się w kalendarium imprez kulturalnych organizowanych w okresie bożonarodzeniowym. Odwiedza ją średnio 6 tys. osób, wśród których są miłośnicy piękna, przedstawiciele mediów, zorganizowane wycieczki z najdalszych krańców Polski oraz liczne grupy turystów.
Wydarzenia towarzyszące wystawie:
12 grudnia o godzinie godz. 17.00 - Koncert pod choinkę “Wilanów pełen harmonii...", wystąpią: Yuri Shishkin & Harmonium Duo (akordeony), program: C. Franck, P. Czajkowski, S. Rachmaninow, M.Musorgski, D. Szostakowicz,W. Siemionow, W. Zolotariew.
19 grudnia o godzinie 15:00 - aukcja prac florystów (dochód z aukcji przeznaczony będzie na leczenie małej Amelki)
Bożonarodzeniową wystawę z cyklu „Wśród Nocnej Ciszy” będzie można oglądać codziennie w Oranżerii Pałacu w godzinach 10.00 - 16.00.
Organizatorami wystawy są: Muzeum Pałacuw Wilanowie, Stowarzyszenie Akademia Wilanowska oraz Biuro Kwiatowe Holandia.
*Wstęp na wystawę i koncert jest bezpłatny."
Ja jeszcze tylko przypomnę - że w czasie trwania wystawy - jest wystawiona skarbonka, do której możecie wrzucać pieniążki dla Amelki z Karmelkowa.
A na licytację pod młotek pójdą kompozycje z naszych dwóch stoisk, a byc może z innych - ich twórcy też coś nam dorzucą! A fajne, ojjj fajne przedmioty można zgarnąć, ot choćby ramę okienną pojedynczą, ramę okienną podwójną, starą skrzynię, sanki, tildziaki, no i moc kwiatowych kompozycji w ceramicznych lub drewnianych osłonkach! Niech to chociaż Was zachęci :)
Wielkie dzięki!