Niedziela, 5 września. Mamy już wieczór a ja nie jestem jeszcze spakowana! To znaczy w pewnym sensie – wszelkie przybory florystyczne już grzecznie leżą w przegródkach kuferka, pudło z materiałami i koronką pęka w szwach, szkice sukien ślubnych wydrukowanych w rozmiarze XXL (A0) gotowe do drogi, obudowa monitora straszy pustym wnętrzem... A walizka nadal pusta. No nic, wrzucam kilka ciuszków, kosmetyki, ręcznik, buty… W tak szybkim tempie to ja się chyba jeszcze nie pakowałam, i na ostatnią chwilę! Muszę wstać najpóźniej o 6 rano, mamy już 2gą w nocy… Idę spać. Budzę się niesamowicie wyspana już kilka minut po godzinie piątej. Postanawiam jeszcze troszkę poleżeć, przede mną długa droga. Droga do Dąbrówki Kościelnej, gdzie zamieszkam wraz z kilkunastoma innymi florystycznymi duszyczkami na 3 kolejne dni, żeby kwiatowo się wyszaleć!
Wstaję, ubieram się, dopakowuję kilka drobiazgów i nagle olśnienie – ładowarka do komórki została w kwiaciarni! Nieco wcześniej niż zamierzałam wychodzę z domu, Misiek podwozi mnie pierw do kwiaciarni, potem na parking Castoramy na Radogoszczu, gdzie czekają na mnie moi towarzysze podróży: atomowka, jolka, G.O.S.I.A., swietlana marciniak i Goldlight z mężem. Jedziemy w dwa samochody. Czas swojej podróży dzielę z prowadzącą auto Swietką, Aldonką i Pawłem. Niezwykle miło nam się rozmawia choć pierwszy raz się widzimy. Poruszamy tematy nie tylko florystyczne. Pewnie w drugim samochodzie jest tak samo sympatycznie ;)
Tuż za Łodzią zatrzymujemy się na jednej stacji benzynowej, żeby napić się dobrej kawki i coś zjeść. Świetne humory dopisują, martwimy się troszkę o pogodę, jest dość zimno i pochmurnie… Ruszamy dalej, a gdzieś w okolicach Gniezna znowu robimy sobie przystanek „na fajurkę” ;) Stąd jedziemy do celu naszej podróży. Mijamy znak z napisem Dąbrówka Kościelna. Super, tylko jak mamy jechać dalej? Pytamy o drogę spotkanego listonosza – dokładnie opisuje nam drogę do Rancza w Dolinie, dzięki czemu już po kilku minutach zajeżdżamy do niezwykle urokliwego miejsca. Kilka drewniano-ceglanych domków, stodoła, mnóstwo kwiatów! Wysiadamy, niestety zaczyna kropić. Niemal jednocześnie zauważamy, że nasze komórki pogubiły zasięg. No trudno, miejsce naprawdę jest na końcu świata…
Jak tu pięknie! Wychodzi do nas jedna pani, wpuszcza do głównego budynku – jak tu ciepło! Przyjemnie trzaska drewno w rozgrzanej „kozie”! Czekamy na resztę warsztatowej ekipy – bo jak się okazuje – jesteśmy pierwsi! Zwiedzamy to niezwykle klimatyczne miejsce, fotografujemy, zachwycamy się starymi meblami…
W międzyczasie robimy listę zakupów, zjeżdżają pozostali, a w zasadzie – pozostałe warsztatowiczki. Przywitania są niezwykle miłe, większość z nas zna się jedynie z pisaniny forowej! Naprawdę – radość przeogromna, w końcu się spotykamy! Rozmawiamy! Zapowiada się naprawdę udany wyjazd!
Jadę ze Swietką na zakupy z długą listą niezbędnych rzeczy, wśród których są słodycze, słone przekąski, fajurki, napoje, napoje i… napoje – no przecież ;) W Dąbrówce jest jeden malutki sklepik, kiepsko niestety zaopatrzony, dlatego jesteśmy zmuszone jechać dalej, do Kiszkowa. Tam kupujemy wszystko. Pada. Coraz mocniej…
Po wypakowaniu niezbędników – organizatorki tych fantastycznie zapowiadających się warsztatów proponują, by założyć plan naszych zajęć, tematykę, podział na grupy itd. Ustalamy, że dzielimy się na 3 pięcioosobowe grupy, następnie w wyniku krótkiej burzy mózgów decydujemy się na wykonanie opraw floralnych od A do Z dla trzech różnych ślubów: wiejskiego, plenerowego i cywilnego. I tak ślubem wiejskim zajmą się: atomówka, skimmia, tekla, swietlana i Magda K. Ślubem plenerowym pokierują: Goldlight, Paweł, jolka, artflower i G.O.S.I.A. Cywilny ślub zostanie ukwiecony dzięki fiorino, Magdawny, Magdzie M, Jolce D i parviflorze. W międzyczasie każdy z nas zostaje obdarowany zielonym fartuszkiem z logo naszego portalu, w które to od razu się ubieramy, dostajemy też po oasisowskim nożyku Podpisujemy pamiątkowe dyplomy…
Rozdaję każdej grupie po 6 szkiców sukien panien młodych i po 3 opisy osobowościowe. Musimy teraz zdecydować się na najbardziej pasującą do naszego ślubu suknię ślubną i wybrać do niej pannę młodą. Zawieszam z fiorino duże plakaty z wybranymi szkicami sukien ślubnych, po czym wracamy do swojej grupy i jak pozostali – wymyślamy poszczególne kompozycje kwiatowe, ustalamy kolorystykę, wybieramy kwiaty…
<><><><><><> >>>>>> |
Musimy sprzątnąć nasze notatki bo oto na stoły zaczynają wjeżdżać gorące grillowane kiełbaski, pomidorki, ogórki i przepyszny smalec domowej roboty z chrupiącymi skwareczkami! Po kolacji zostajemy przy stole, chrupiemy chipsy, paluszki, popijamy piwko, naleweczki, drinki… Swietka robi przepyszne mojito według przepisu Violety – coś fantastycznego – naprawdę – niebo w gębie! I troszkę miesza w głowie – o czym przekonuje się jako pierwsza – Swietka! Opuszcza nas najwcześniej, żeby smacznie zasnąć pod cieplutką kołderką! Aldona przedstawia nam swoją pasję – perfumy! Pokazuje próbki przepięknych zapachów, aż się w głowie kręci – tylko nie wiem czy po swietkowym mojito czy po perfumach! Około godziny 22 rozchodzimy się – jesteśmy naprawdę zmęczeni, idziemy spać…
Budzę się skoro świt, Swietka – z którą dzielę pokoik – wyspana, studiuje „ABC Florystyki” Ubieramy się i postanawiamy skorzystać z ładnej pogody – nie pada – idziemy we dwie na spacer. Okolice Rancza są przepiękne, robimy mnóstwo zdjęć…
Zachodzimy akurat na śniadanie, w czasie którego zajeżdża wyglądany od świtu samochód wypełniony kwiatami! Kilka z nas przerywa posiłek żeby wyładować pachnące cuda! Wracamy, żeby dokończyć jeść pachnącą jajecznicę, zapraszamy do stołu przesympatycznych panów, którzy przywieźli nam to, na co czekaliśmy od samego rana!
Najedzeni ruszamy do stodoły, gdzie stoją Kwiaty. Wybieramy to, co przyda się nam nazajutrz. Z reszty wybieramy kwiaty do naszych ślubów. Ja wybieram Kwiaty i dodatki do „bukietu” dla Admina. Zaczynamy! Szelst obrywanych liści, ciętych łodyg, gwar, zero pośpiechu… Tworzę kwiatowy monitor, potem bukiet dla Ani, żony naszego munky’ego i Lenki – jego córeczki.
Powstają przepiękne kolejne dekoracje kwiatowe w każdej grupie. Wreszcie dołączam do swoich dziewczyn i zajmuję się korsażem na rękę panny młodej, kolczykiem dla niej i butonierką pana młodego, konstrukcją na samochód.
Wszystko to do ślubu cywilnego powstaje w moich ulubionych kolorach i kwiatach – fioletach ostróżek, różach róż i eustomy oraz soczystej zieleni dzwonka irlandzkiego. Ślub wiejski natomiast jawi się w brązach wikliny, juty, w żółci nawłoci i zieleni szarłatu. A plener? Plener pokaże nam róż hortensji, zieleń goździków i biel eustomy.
W międzyczasie przyjeżdża munky z rodzinką i mamuta!
Uwijamy się jak pszczółki, żeby zdążyć przed biesiadą urodzinową, której zapachy już od jakiegoś czasu drażnią nasze zmysły! Kończymy, fotografujemy swoje prace, jesteśmy spełnieni i szczęśliwi!
Zasiadamy do stołu, na którym roi się od smakołyków! A wszystko grillowane: rybki, ziemniaczki, szaszłyki drobiowe, kartkóweczki, cielęcinki! Bogactwem kolorów i zapachów zachęcają sałatki i surówki, sosy i warzywa! I przepyszne, chrupiące pieczywo!
Po zaspokojeniu pierwszego głodu – czas na część oficjalną biesiady – wręczanie dyplomów! Pierwszy – największy i najbardziej kolorowy – wędruje do munky’ego, a wraz z nim kwiatowy monitor, w którym prócz kwiatów – piwna niespodzianka! Ania i Lenka dostają swoje bukiety i czekoladki; Malutka jest chyba zadowolona, pięknie pozuje do zdjęć, cały czas się śmieje!
Z wielkiego tajemniczego pudła pan Boguś z FloraHurt zaczyna wyciągać prezenty dla nas! Są to fartuszki, kubeczki, katalogi, długopisy! No tego to nikt z nas się nie spodziewał! Teraz każdy z nas dostaje dyplom oprawiony już w antyramy.
Po pierwszych dyplomach przychodzą kolejne – za ilość napisanych postów; wygrała Magdawny – napisała aż 3 posty, ale podobno dużo czyta ;) Urządzamy konkurs na najbardziej pomocną forowiczkę, najbardziej fachową forowiczkę i najbardziej wesołą forowiczkę. Głosujemy wpisując na karteczkach wybrane osoby. I tak: najbardziej fachową forowiczką zostaje Małgosia (atomówka), najbardziej wesołą forowiczką zostaje Swietka, a najbardziej pomocną zostaję ja – za co bardzo, bardzo dziękuję! Nie sądziłam, że tak pozytywnie mnie postrzegacie Następnie do głosu dochodzi Marcin – przedstawia wyniki głosowania specjalnie powołanego jury – na najlepiej dobraną oprawę floralna ślubu: trzecie miejsce zajmuje ślub wiejski, drugie – ślub plenerowy a pierwsze – cywilny! Cieszę się okropnie, w końcu moja Grupa wygrała! Aczkolwiek – każdy ślub jest inny i nie bardzo można je wrzucić do jednego wora… Jednak każdy z nas ma jakieś pierwsze odczucia – i te pierwsze odczucia jurorów sprawiły, że najwięcej uwagi przykuła nasza aranżacja. Dokładnie to tłumaczy nam Danusia (mamuta). Sypią się kolejne dyplomy. W końcu przychodzi pora na pyszne ciasto, kawkę, herbatkę i mocniejsze soczki – Swietka nic tylko ugniata limonki z cukrem i mietą!
Po pierwszych dyplomach przychodzą kolejne – za ilość napisanych postów; wygrała Magdawny – napisała aż 3 posty, ale podobno dużo czyta ;) Urządzamy konkurs na najbardziej pomocną forowiczkę, najbardziej fachową forowiczkę i najbardziej wesołą forowiczkę. Głosujemy wpisując na karteczkach wybrane osoby. I tak: najbardziej fachową forowiczką zostaje Małgosia (atomówka), najbardziej wesołą forowiczką zostaje Swietka, a najbardziej pomocną zostaję ja – za co bardzo, bardzo dziękuję! Nie sądziłam, że tak pozytywnie mnie postrzegacie Następnie do głosu dochodzi Marcin – przedstawia wyniki głosowania specjalnie powołanego jury – na najlepiej dobraną oprawę floralna ślubu: trzecie miejsce zajmuje ślub wiejski, drugie – ślub plenerowy a pierwsze – cywilny! Cieszę się okropnie, w końcu moja Grupa wygrała! Aczkolwiek – każdy ślub jest inny i nie bardzo można je wrzucić do jednego wora… Jednak każdy z nas ma jakieś pierwsze odczucia – i te pierwsze odczucia jurorów sprawiły, że najwięcej uwagi przykuła nasza aranżacja. Dokładnie to tłumaczy nam Danusia (mamuta). Sypią się kolejne dyplomy. W końcu przychodzi pora na pyszne ciasto, kawkę, herbatkę i mocniejsze soczki – Swietka nic tylko ugniata limonki z cukrem i mietą!
Kilka minut po dwudziestej opuszczają nas Państwo Rzeteccy, pan Boguś, znika tez mamuta… Zostajemy sami. Biesiadujemy dalej, wypełniamy ankietę przygotowaną przez Sylwię, co jakiś czas kolejne osoby opuszczają salę stołową, idą spać… Koniec końców około trzeciej zostajemy same: ja, Gosia wykropkowana i Swietka. Dopijamy co zostało, żeby nie straciło do rana procentów, rozmawiamy. Gosia też wysiada. Idziemy ze Swietką do siebie i rozmawiamy niemal do piątej rano. Zasypiam nawet nie wiem w którym momencie, Swietka – czy mówiłaś do mnie a ja już spałam?
Oj jak trudno było mi rano wstać! Poleżałoby się jeszcze – ale szkoda tak pięknego dnia! Słońce zagląda do okna. Śniadanie. Po śniadaniu – zdjęcie grupowe (opuszcza nas Magda K)
i losowani tajemniczych numerków! Okazuje się, że pod każdym z nich kryją się przepiękne ceramiczne naczynia, które podarował nam kolejny sponsor – Ceramik. Mamy za zadanie zrobić w nich kompozycje kwiatowe – więc takowe powstają w dość szybkim tempie!
Później zabieramy się za wymyślne bukiety ślubne; powstają kamelie, róg obfitości, kule, wachlarz, berło… Cała gama kształtów, kolorów i wzorów!
Czas niestety płynie nieubłaganie… Już niedługo przyjdzie nam się rozstać nie wiadomo na jak długo… Zjadamy ostatni wspólny posiłek; po obiedzie szybko kończymy swoje prace, robimy im zdjęcia. Zakładamy fartuszki, które dostaliśmy podczas biesiady – stajemy do zdjęcia grupowego z panem Bogusiem.
No i zaczyna się wielkie sprzątanie i podział tego co zostało, a zostało bardzo dużo: osłonki, doniczki, Kwiaty, zieleń cięta, storczyki w doniczkach… Dzielimy się dodatkami. Atmosfera jest niesamowicie przyjazna!
i losowani tajemniczych numerków! Okazuje się, że pod każdym z nich kryją się przepiękne ceramiczne naczynia, które podarował nam kolejny sponsor – Ceramik. Mamy za zadanie zrobić w nich kompozycje kwiatowe – więc takowe powstają w dość szybkim tempie!
Później zabieramy się za wymyślne bukiety ślubne; powstają kamelie, róg obfitości, kule, wachlarz, berło… Cała gama kształtów, kolorów i wzorów!
Czas niestety płynie nieubłaganie… Już niedługo przyjdzie nam się rozstać nie wiadomo na jak długo… Zjadamy ostatni wspólny posiłek; po obiedzie szybko kończymy swoje prace, robimy im zdjęcia. Zakładamy fartuszki, które dostaliśmy podczas biesiady – stajemy do zdjęcia grupowego z panem Bogusiem.
No i zaczyna się wielkie sprzątanie i podział tego co zostało, a zostało bardzo dużo: osłonki, doniczki, Kwiaty, zieleń cięta, storczyki w doniczkach… Dzielimy się dodatkami. Atmosfera jest niesamowicie przyjazna!
Pakujemy się. Czas ruszać w drogę… Wracam z Magdą M, która mieszka w Zgierzu pod Łodzią. Całą drogę rozmawiamy, wspominamy to, co minęło, co się zdarzyło… W Dąbrówce Kościelnej, pod osłoną Rancza w Dolinie, w dniach 6-8 września 2010 roku.
Tyle z moich wspomnień, czasem dość osobistych. Mam nadzieję, że dotrwaliście do końca, a w tym miejscu chcę gorąco podziękować:
Justynce – za przygotowanie warsztatów, za świetne pomysły, ciekawe rozmowy, za szok, jakiego doznałam podczas biesiady ;)
Sywlii – za jej niesamowite ciepełko, poczucie humoru, za okazanie mi ogromnej sympatii i pełnego poparcia i zrozumienia ;)
Swietłance – za mojito, bezpieczne dowiezienie na miejsce, za długą rozmowę i za wsadzenie do wody 2 specjalnie odłożonych by sflaczały cantedeskii
Gosi wykropkowanej – za fantastyczny dystans do siebie, rozmowę, i śmiech
Aldonce – za perfumy, przemiłą rozmowę w samochodzie
Pawełkowi – za ciekawe podejście do wielu spraw i ciekawe teorie na temat wielu spraw ;)
Gosi (atomówce) – za ciepło, uśmiech, książki, serduszko, wskazówki i konstruktywną krytykę
Jolce – za to, ze wyrzymała z nami przy stole do późnych godzin, za opowieści o okropnych kościelnych, zakonnicach i takich tam i za przepiękny bukiet ślubny – naprawdę, dla mnie bomba!
Madzi od zieleniny – za duuuuuużo zielonego, za trzymanie grupy cywilnej w ryzach, za dopilnowywanie wszystkiego i wielką kreatywność
Joli D – za dyskusję o pewnej kwiaciarce z kwiaciarni w Szamotułach, która to dyskusja podniosła mi poziom adrenaliny o 100%
Kasi – za uśmiech, za wypełnianie przez kilka dobrych godzin ankiety, za cierpliwość
Magdzie K – za ogromny wkład w dekorację ślubu wiejskiego i dobre słowo
Magdzie M – za niesamowitą powrotną podróż; zwłaszcza pamiętać będę te 230km/h na autostradzie…
Asi – za ciekawą pogawędkę, za zdjęcia, za cierpliwość, jaką wykazywała podczas robienia swoich małych dzieł
Sobie – że się zdecydowałam pojechać!
*******
Byłam na warsztatach zorganizowanych przez forumkwiatowe.pl i na warsztatach zorganizowanych przez e-florystyka.pl Mam więc porównanie dwóch imprez. I wiecie co? Dzień do nocy. Ogólnie rzecz biorąc - druga impreza florystyczna wyryła się w mojej świadomości niezwykle pozytywnie, bezstresowo, przyjaźnie... Natomiast ta pierwsza - no cóż - nie mogę powiedzieć, że było źle, bo nie było, ale gdyby nie jednak osoba, która mnie namówiła - nie pojechałabym i nie miałabym teraz tego porównania. To jak było? Dziwnie... Wyczuwałam pewną nerwowość w atmosferze, napięcie między uczestnikami... czego tutaj nie było wcale. Komfort psychiczny? W Dąbrówce Kościelnej. Nie chcę oceniać, oba wyjazdy były bardzo różne, jednak subiektywne odczucia wg mnie są bardzo ważne, w końcu każdy powinien mieć swoje zdanie, niekoniecznie ostatnie słowo, a jednak... Poza tym - na ludziach z wyjazdu wcześniejszego mocno się zawiodłam, o czym pisałam we wcześniejszym poście. Mam ogromną nadzieję że na tych osobach, o których napisałam wyżej - nie zawiodę się!
*******
Byłam na warsztatach zorganizowanych przez forumkwiatowe.pl i na warsztatach zorganizowanych przez e-florystyka.pl Mam więc porównanie dwóch imprez. I wiecie co? Dzień do nocy. Ogólnie rzecz biorąc - druga impreza florystyczna wyryła się w mojej świadomości niezwykle pozytywnie, bezstresowo, przyjaźnie... Natomiast ta pierwsza - no cóż - nie mogę powiedzieć, że było źle, bo nie było, ale gdyby nie jednak osoba, która mnie namówiła - nie pojechałabym i nie miałabym teraz tego porównania. To jak było? Dziwnie... Wyczuwałam pewną nerwowość w atmosferze, napięcie między uczestnikami... czego tutaj nie było wcale. Komfort psychiczny? W Dąbrówce Kościelnej. Nie chcę oceniać, oba wyjazdy były bardzo różne, jednak subiektywne odczucia wg mnie są bardzo ważne, w końcu każdy powinien mieć swoje zdanie, niekoniecznie ostatnie słowo, a jednak... Poza tym - na ludziach z wyjazdu wcześniejszego mocno się zawiodłam, o czym pisałam we wcześniejszym poście. Mam ogromną nadzieję że na tych osobach, o których napisałam wyżej - nie zawiodę się!
ZAZDROSZCZĘ!!! wszystkiego, ale i ciesze się, że było Wam tak wspaniale... przecież kiedyś spotkamy się wszyscy - conie???
OdpowiedzUsuńNo, ja mam nadzieję, że jeszcze wcześniej nam się uda wpaść sobie w ramiona Asiulku - prawda?
OdpowiedzUsuńTeż na to czekam! To gdzie i kiedy?
OdpowiedzUsuńweź mnie na drugi raz ze sobą buuuuuu :D ależ tam pięknie ,.... dobrze że moja mama nie widzi tych żelazek:D
OdpowiedzUsuńSerce Rośnie :)))))))
OdpowiedzUsuńBuziaki *)))))))
Piszesz bardzo lekki piórem . Podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńjeśli jesteś zrażona do forum kwiatowego to polecam www.portalflorystyczny.pl. Nowy portal ale myślę że akurat oni idą w dobrym kierunku, a przede wszystkim nie palą mostów za soba. Mało tego współpracują z konkurencyjnymi portalami dla florystów.jestem ich fanka i widzę że też nie przepadają za forum kwiatowym. Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuń