wtorek, 29 czerwca 2010

Szufladowe wyzwanie # 1

Postanowiłam podjąć wyzwanie, jakie zaproponowały Projektantki Szuflady, bo tak samo jak One i chyba większość blogujących - uwielbiam fiolet, a wyzwanie w takiej kolorystyce właśnie się zawiera.


Czy ktoś z Was zastanawiał się jak pachną kolory? Pomarańczowy na przykład - pachnie mi oranżadą w proszku i Saturalem (i jedno i drugie oczywiście jedzone z paluszka, broń Boże pite rozpuszczone w wodzie!), żółty - słońcem, zielony - świeżo skoszoną trawą, czerwony - lizakiem na patyku, takim okrągłym, owocowym, jakie namiętnie pałaszowałam mając lat niewiele ponad 3... A fiolet? Po trosze jagodami z cukrem w śmietanie, bzem i hiacyntami... Może dlatego jest moim ulubionym?Co rusz tworzę fioletowe drobiazgi; a to coś z biżuterii (ostatnio popełniłam komplecik, który powędrował na sprzedaż na bloga Artyści Dzieciom), a to kartki z życzeniami (hm... głównie fioletowe...), oczywiście prezenty też pakuję obsesyjnie w fiolety! Dziś zaczęłam dekorację witryny sklepowej w fiolety właśnie (które ochłodzę nieco turkusem, bo przecież upalne lato nam się zaczęło, i stonuję zielenią, bo akurat tak mi pasuje takie połączenie barw...), brakło mi kilku szpargałów, które mam nadzieję jutro dokupić...

No ale do rzeczy! Bo znów off-topic się tworzy! Przyznam się bez bicia, że nie zrobiłam tej biżuterii na potrzeby wyzwania, tylko nieco wcześniej, kiedy kwitły te cudne perfumy (teraz niestety nie byłoby to możliwe)... Pewna młoda dama ubrała je na Studniówkę. A prezentowały się w postaci bransoletki, kolczyków i wpinki we włosy (kolor miały zdecydowanie bardziej fioletowy, na zdjęciu coś za niebiesko wyszło...):



Wiecie co jest najfajniejsze w biżuerii floralnej? Jej efemeryczny charakter, niepowtarzalność i... zapach! Tu pachniał fiolet...

poniedziałek, 28 czerwca 2010

Pomagam Amelce...

Hej! Dziś post zupełnie niezwiązany z tematyką bloga, ale jakże ważny. Proszę Was, przeczytajcie go uważnie, a jeśli dacie radę - pomóżcie... Jeśli nie materialnie to wirtualnie - napiszcie kilka słów na swoim blogu i podlinkujcie je do tego posta. Dzięki serdeczne!


Krótkie opowiadanie Ermy Bombeck

"Specjalna Matka "

W tym roku prawie 100 tysięcy kobiet zostanie matkami kalekich dzieci. Czy zastanawialiście się w jaki sposób są wybierane matki dzieci kalekich?

Wyobrażam sobie Boga unoszącego się w powietrzu nad ziemią.

Każe Aniołowi robić notatki w Wielkiej Księdze.

- Nowak Zofia - syn. Patron św. Mateusz...

- Kowalska Justyna - córka. Patronka św. Cecylia (...)

W końcu Bóg każe zapisać Aniołowi jej imię i uśmiecha się - daj jej dziecko kalekie.

Anioł jest ciekawy - dlaczego jej Boże? Ona jest taka szczęśliwa...

- Dobrze, uśmiecha się Bóg - czy mógłbym dać dziecko kalekie matce, która nie zna uśmiechu? To by było okrutne.

- Ale czy ona ma cierpliwość? - pyta Anioł.

- Nie chcę by miała za dużo cierpliwości bo utopi się z ubolewania i rozpaczy. Jak minie szok i uraza do mnie, ona sobie poradzi (...)

- Ale Boże, ja nawet nie wiem czy ona w Ciebie wierzy?

Bóg się uśmiecha - nie ma znaczenia, ta jest idealna, ma dosyć samolubności.

Anioł wzdycha - samolubność, czy to coś dobrego?

Bóg kiwa głową - jeżeli ona nie będzie mogła oddzielić siebie choć czasami od chorego dziecka, to nie przeżyje. Tak, ona jest kobietą, którą błogosławię dzieckiem mniej niż idealnym...

To jest kobieta, która teraz nie zdaje sobie jeszcze sprawy, że kiedyś będą jej tego zazdrościć.

Ona nigdy nie będzie pewna żadnego słowa. Nigdy nie będzie ufała żadnemu swemu krokowi.

Ale kiedy jej dziecko powie po raz pierwszy "mamo", uświadomi sobie cud którego doświadczyła. Widząc drzewo lub zachód słońca lub niewidome dziecko, będzie potrafiła bardziej niż ktokolwiek inny dostrzec moją moc.

Pozwolę jej też aby widziała rzeczy tak, jak ja sam widzę (ciemnotę, okrucieństwo, uprzedzenia) i pomogę jej, aby potrafiła wzbić się ponad nie. Nigdy nie będzie samotna, będę przy niej w każdej minucie jej życia, bo ona w tak troskliwy sposób wykonuje swoją pracę, jakby była wciąż przy mnie.

- A święty patron?- zapytał Anioł, trzymając zawieszone w powietrzu gotowe do pisania pióro.

- Bóg uśmiechnął się i odpowiedział - Aniele, wystarczy jej lustro...

Każdy z nas może pomóc jednej z tych Specjalnych Matek - mojej serdecznej Przyjaciółce Karolinie Sykut - mamie Amelki, w znoszeniu codziennych trudów, i w zebraniu funduszy na implant słuchu, a zrobić to możemy poprzez:

1) zasilenie subkonta:

Fundacja Dzieciom "Zdążyć z Pomocą"

41 1240 1037 1111 0010 1321 9362

tytułem: darowizna na leczenie i rehabilitację Sykut Amelia Alicja


2) wrzucenie pieniążków do skarbony stacjonarnej, która znajduje się w kwiaciarni PARVIFLORA przy Wschodniej 68/70 w Łodzi (do 31 sierpnia).


Amelka urodziła się 29 października 2006 roku. Badanie przesiewowe słuchu, które miała wykonane w drugiej dobie życia wskazywało wynik- "do kontroli". 13 listopada 2006r wykonano pierwsze badania w poradni audiologicznej. Ostateczna diagnoza padła podczas badania ABR- 12 grudnia 2006r: Obustronny niedosłuch zmysłowo-nerwowy (przewodzeniowy) głębokiego stopnia. Rodzice rozpoczęli walkę o wyrwanie córeczki ze świata ciszy. W marcu 2007 roku Amelia została zaaparatowana aparatami słuchowymi PHONAK Supero. Intensywna rehabilitacja trzy razy w tygodniu pod okiem specjalisty surdologopedy, ćwiczenia słuchowe w domu oraz wyjazd na turnus rehabilitacyjny niestety nie przyniosły żadnych rezultatów. Amelka nie wykazywała reakcji na dźwięki mowy i otoczenia, uśmiechała się jedynie w odpowiedzi na próby nawiązania kontaktu. Brak korzyści z posiadanych aparatów słuchowych był jednoznaczny. Podjęto decyzję o wszczepieniu Malutkiej implantu ślimakowego. W dniach 02-04 października 2007r Amelia przeszła serię badań diagnostycznych kwalifikujących ją do operacji.

5 listopada 2007r Amelka przeszła operację w Międzynarodowym Centrum Słuchu i Mowy w Kajetanach k/Warszawy. Zastosowano system implantu NUCLEUS FREEDOM do ucha prawego. Dokładnie rok po diagnozie Amelce aktywowano system implantu ślimakowego, a co za tym szło – wreszcie słyszała wszystkie otaczające ją dźwięki, choć jeszcze ich nie rozumiała. Od września 2009r Amelia poszła do przedszkola. Jej rozwój kształtuje się w dolnej granicy wyników ponadprzeciętnych. W dalszym ciągu uczestniczy w intensywnych zajęciach rehabilitacyjnych. Mogłoby się wydawać że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Niestety w maju tego roku okazało się, że nastąpił odrzut implantu… Karolina była zmuszona wytłumaczyć córeczce, że być może nie będzie słyszeć… Był to dla wszystkich wielki szok! Szczęściem w nieszczęściu okazało się, że dzięki efektom słuchowym, jakie posiada Amelka i jej swobodnemu kontaktowi przez mowę – postanowiono podjąć ryzyko i po raz pierwszy w historii światowego implantowania wyjąć i zostawić część implantu znajdującą się w główce – na zewnątrz. Po to, żeby nie przerwać kontaktu z Amelką… Jednak taki stan nie może trwać dłużej niż 6 miesięcy.

Czas jest nieubłagany, potrzebny jest nowy implant… do lewego uszka… który kosztuje blisko 80 tysięcy złotych! Amelka ma szansę żyć normalnie, jak każdy z nas… Ona nie może przestać słyszeć! Dlatego zwracam się z ogromną prośbą do Państwa o wsparcie, bo nawet najmniejsze – przybliży naszą Królewnę do normalnego życia…


Dziękuję!

Z poważaniem

Magdalena Lasocka, Kwiaciarnia PARVIFLORA

 
ZEZWOLENIE NA ZBIÓRKĘ PIENIĄŻKÓW
 

niedziela, 27 czerwca 2010

Moja fioletowa biżuteria na blogu Artyści Dzieciom!

Pierwszy raz (i na pewno nie ostatni!) wystawiłam na sprzedaż  komplet biżuterii. Parę kolczyków i bransoletkę można kupić TUTAJ, na blogu Artyści Dzieciom - korzyść podwójna: kupując - 1) wpłacasz pieniążki na szczytny cel i 2) otrzymujesz fajną biżuterię.

Gorąco zachęcam do zakupu tej biżuterii! Jeśli się zdecydujesz - zostaw komentarz pod moim postem na blogu Artyści Dzieciom i podaj swój adres mailowy, wtedy się z Tobą skontaktuję i sfinalizujemy transakcję.

Więcej informacji i szerszy opis.

Pozdrawiam cieplutko!

środa, 23 czerwca 2010

Prezenty nieregularne...

... czyli jak sobie z tym fantem poradzić?

Zdarza się, że stajemy przed koniecznością zapakowania prezentu, który nie jest opakowany w pudełko. Nie zawsze mamy możliwość dopasowania do niego odpowiedniego pudełka więc co wtedy? Wbrew pozorom - taki prezent daje o wiele więcej możliwoście, jeśli chodzi o pakowanie!

W zależności od charakteru upominku - możemy chcieć go ukryć w opakowaniu lub lekko wyeksponować, co sprawi, że prezent będzie integralną częścią samego opakowania.

Pamiętając o zasadach pakowania, o których pisałam przy okazji pakowania prezentów regularnych, możemy bardzo ciekawie zapakować prezenty nieregularne. Najprościej jest go zapakować w arkusz lub 2 (ułożone względem siebie w rozetkę) flizeliny, tkaniny lub folii; prezent układamy pośrodku arkuszy, których brzegi zbieramy i związujemy nad przedmiotem. I tutaj można poszaleć do woli w kwestii ozdabiania.



Można też miejsce wiązania nieco przesunąć w jedną stronę, dzięki czemu uzyskujemy ciekawy kształt i jednocześnie nietuzinkowe pole do popisu ku ozdabianiu.


I mój ulubiony typ pakowania prezentów nieregularnych - flizelina, sizal i różyczka z organzy:


Mam nadzieję, że zachęciłam Was do pakowania prezentów nieregularnych NIE W TOREBKI tylko właśnie w takie "cukierki - pralinki" - a jeśli już jesteśmy przy słodkościach - biorę udział w kilku CANDY i ja również chciałabym coś takiego zorganizować, chyba fajną okazją ku temu będą siedemsetne odwiedziny mojego bloga - czyli jeszcze troszkę czasu jest, choć pewnie minie szybciej niż się wydaje... :) Dlaczego siedemsetne odwiedziny? Hm... ?????? ;)

Pozdrawiam wszystkich odwiedzających i zachęcam do obserwowania :)

Do następnego posta!

poniedziałek, 21 czerwca 2010

Moja (nie)skomplikowanie złożona natura...

... i dlaczego akurat "prezentowisko", skoro jest florystyka?


Kartki, zaproszenia, scrapki, shabby chic (ostatnio namiętnie choć narazie teoretycznie), decou, biżuteria, witraże, fotografia, ale przede wszystkim florystyka - oto, co mi w duszy gra! Więc czemu nie założyłam bloga pod tytułem wskazującym bardziej na którąś z wymienionych dziedzin? Koniecznie chciałam zebrać to wszystko - jak to się kolokwialnie mówi - do kupy, i wymyśliłam, że wszystko powyższe jest świetnym pomysłem na PREZENT. Dlatego tutaj będę pisać nie tylko o pakowaniu tychże, ale o tym, co może być ciekawym upominkiem lub drobnym dodatkiem do czegoś większego...

Moją największą pasją jest florystyka, a w szczególności florystyka ślubna. Ktoś może spytać: a jak to się ma do PREZENTOWISKA? Otóż, niegdyś to Pan Młody zamawiał bukiet ślubny swojej Wybrance, był to jego osobisty prezent ślubny dla przyszłej Żony. Współcześnie to Panny Młode same zamawiają sobie wiązankę, czasem jeszcze zdarza się, że płaci za nią Pan Młody, ale nie jest to tak powszechne jak kiedyś. Dlaczego tak się dzieje? W dzisiejszych czasach być może zwraca się większą uwagę na szczegóły, które składają się na cały obraz zatytułowany ŚLUB. Jednocześnie mamy ku temu łatwiej osiągalne środki. Wszystko musi do siebie pasować, współgrać, uzupełniać się nawzajem. Bukiet ślubny jest główną dekoracją kwiatową tego dnia, podporządkowaną Pannie Młodej - jej charakterowi, sylwetce, urodzie, także jej sukni i biżuterii. Wszelkie pozostałe dekoracje kwiatowe - są podporządkowane wiązance ślubnej. O ile zwyczaj kupwania kwiatów do ślubu uległ pewnej metamorfozie, to zwyczaj nieoglądania Panny Młodej przed ślubem przez Pana Młodego nadal panuje. W takiej sytuacji trudno byłoby dobrać odpowiedni bukiet i pozostałe dekoracje, tj. na samochód, na salę weselną, do kościoła, dla Świadków, Rodziców itd...

Odbiegłam troszkę od tematu, przepraszam - (nie)stety tak już mam, uwielbiam tworzyć off topic :) zupełnie nieświadomie ;) ! Co jeszcze mogę powiedzieć odnośnie związku florystyki z prezentami? Wiadomo - kwiaty są najbardziej tajemniczym prezentem lub dodatkiem do niego, to one wyrażają emocje, to one mówią więcej, niż można powiedzieć słowami... W tym miejscu nie mogę nie napisać o nowej modzie wśród Narzeczonych, którzy co rusz to się prześcigują w wymyślaniu niby to śmiesznych, niby to mądrych (wg mnie żenujących) rymowanek, których celem jest apel do zaproszonych gości: NIE PRZYNOŚCIE NAM KWIATÓW, PRZYNIEŚCIE NAM...(do wyboru: totolotki, wino, maskotki, karmę dla zwierząt itp. - niepotrzebne skreślić). Co z tego, że kwiaty zostaną zgniecione w bagażniku (zawsze z obawy przed zniszczeniem wiązanek można po prostu poprosić kilka osób, które będą zmotoryzowane - o zabranie kilkunastu bukietów...)? Prędzej czy później - ze względu na swą efemeryczną naturę - i tak pójdą do kosza. Ale zostaną wspomnienia, piękne zdjęcia, wypełnią przepiękną wonią salę weselną zdobiąc ją jednocześnie, oraz pojawi się poczucie bycia kochanym i szanowanym przez zaproszonych... Dlaczego Młodzi o tym zapominają? Kwiaty są najwspanialszym prezentem, wyrażają uczucia, zostały przecież specjalnie dla nich wybrane na ten najwspanialszy dzień, na pierwszy dzień ich wspólnego życia... Tu nasuwa mi się kolejna myśl: dlaczego Młodzi tak strasznie materialnie podchodzą do tematu? Dlaczego koniecznie chcą czegoś, co jest trwałe lub tylko trochę trwalsze od kwiatów? Wybaczcie, ale nie potrafię tego zrozumieć, może nie chcę... I nie piszę tego wszystkiego z uwagi na wykonywany zawód i pasję, ale z uwagi na zanikającą wrażliwość ludzką... Ale każdy ma prawo myśleć, robić i wymagać czego tylko zapragnie.

środa, 16 czerwca 2010

Dla Nowożeńców

Sezon ślubny niemalże w pełni. Co odczuwam w dwójnasób: robię bukiety ślubne, stroję auta itp. - czyli zajmuję się oprawą floralną ślubu, oraz pakuję masę prezentów dla Nowożeńców. Na smaczek pokażę Wam jedną z ostatnich wiązanek, która była dość oryginalna i nietuzinkowa:


I w komplecie butonierka dla Pana Młodego:


A przykładowo zapakowany prezent dla Nowożeńców prezentuje się tak:


Pozdrawiam cieplutko!

wtorek, 15 czerwca 2010

Prezenty regularne

Hej! Dziś pokażę kilka przykładów jak może wyglądać zapakowany prezent regularny, czyli w pudełku owiniętym papierem.


Pogoda chyba szaleje bo głowa mi pęka i nic się nie chce... Ułożyłam kilka bukietów, 3 powędrowały do jakiś Jolant. Zapakowałam 1 prezent, też dla Jolanty :)


Pozdrawiam wszystkich Odwiedzających!

poniedziałek, 14 czerwca 2010

KROK PO KROKU...

... czyli jak zapakować prezent o regularnym kształcie?

Wydawać by się mogło, że jest to bardzo prosta czynność - i w zasadzie tak jest naprawdę, jednak przy tego typu pakowaniu trzeba pamiętać o kilku podstawowych zasadach:

1. wybierając papier - starajmy się wybierać papier dobrej jakości, tzn. taki, który jest dość gruby (nie jest przezroczysty i zbyt łatwo sie nie podrze na rogach owijanego pudełka), ma lekko nabłyszczaną powierzchnię
2. kolor i wzór papieru musi pasować zarówno do Obdarowywanego jak i do charakteru prezentu
3. wybór dodatków zdobiących prezent jest niemniej ważny: muszą pasować jednocześnie do Obdarowywanego (np. jego upodobań), do papieru oraz do zawartości pudełka
4. używamy zarówno taśmy bezbarwnej jednostronnie klejącej jak i taśmy dwustronnie klejącej (niedopuszczalnym jest widok bezbarwnej taśmy klejącej na papierze - tej używamy tylko jako pomoc w przytrzymaniu papieru "pod spodem"), ostrego noża, ostrych nożyczek, dobrze jest mieć pod ręką celofan.


Jeśli wszystko mamy ustalone i przygotowane - przystępujemy do pakowania:

KROK 1:
Odmierzamy potrzebną ilość papieru: kładziemy pudełko na papierze, owijamy je tak, żeby około 2cm papieru zachodziło na siebie, zagniatamy papier, odcinamy nożykiem. Następnie układamy pudełko na papierze tak, żeby pasek papieru, który wystaje spod pudełka był nieco szerszy lub równy wysokości boku, na którym będzie zaginany, tak samo z drugiej strony pudełka. Zaginamy papier, odcinamy nożykiem.


KROK 2:
Przyklejamy pasek taśmy dwustronnie klejącej na brzegu papieru, który będzie zachodził z wierzchu. Owijamy pudełko i przyklejamy:


KROK 3:
Zaginamy papier na odkrytych bokach pudełka dokładnie wzdłuż jego krawędzi, podklejamy taśmę dwustronnie klejącą i zaklejamy boki:


I w ten sposób otrzymujemy idealnie zapakowane w papier pudełko. Proste? Pewnie, że tak! A gdzie mogą pojawić się trudności? W przypadku niedokładnego wymierzenia i krzywego przycięcia papieru:


KROK 4:
Możemy przystąpić do zdobienia. Można owinąć pudełko po prostu wstążką i zawiązać kokardkę (odmierzamy 5 długości wstążki równych najdłuższemu bokowi pudełka - czyli jeśli nadłuższy bok pudełka mierzy 15cm to ucinamy 75cm wstążki). W tym wypadku pokażę nieco bardziej oryginalne zdobienie prezentu. Użyłam: czarnego drutu aluminiowego, czarnych akrylowych koralików, czarnej lamówki i taśmy dwustronnie klejącej, a także kleju termotopliwego z pistoletu:


KROK 5:
Ozdobiłam prezent podklejając w kilku miejscach taśmą dwustronną lamówkę, i na gorący klej dokleiłam wygięty drut z nawleczonymi koralikami:


Pozdrawiam i zachęcam do artystycznego pakowania!

niedziela, 13 czerwca 2010

Nie sztuką jest dać prezent...

... lecz sztuką jest dać go w odpowiednim opakowaniu!

Dlaczego pakowanie prezentów jest takie ważne? Opakowanie jest niemal tak samo ważne jak jego zawartość; nie wszyscy wiedzą, ale to właśnie opakowanie świadczy o nas, o obdarowujących. Na początku musimy zadać sobie pytanie: jak byśmy chcieli by inni nas postrzegali? Odpowiedź jest prosta - chcielibyśmy być postrzegani jako dobrzy ludzie, ludzie wrażliwi, z emocjami, kochający, uczciwi... Mamy ku temu mnóstwo okazji w życiu codziennym i od święta; wystarczy się postarać, zatrzymać się dla kogoś na moment i... zapakować nawet najmniejszy drobiazg, ale tak - żeby wszystko razem miało duszę. To naprawdę proste, wystarczy chcieć i... po prostu kochać ludzi! Pewnie ktoś w tym momencie spyta: ok, ale ja nie umiem... Odpowiem tak: postaraj się, a jeśli nie czujesz się sam na siłach - zleć komuś, kto zrobi to za Ciebie! Jednak należy tu pamiętać - zlecamy pakowanie prezentu nie z braku czasu, nie z lenistwa lecz z potrzeby serca. Trzeba znaleźć osobę, która się - mówiąc kolokwialnie - zna na rzeczy. Jak taką osobę rozpoznać? To proste - pakujący powinien przede wszystkim zapytać, dla kogo jest przeznaczony prezent, z jakiej okazji, czy osoba, która ten prezent dostanie - preferuje jakieś kolory, kształty etc. - jednym słowem - będzie próbowała poznać adresata - wtedy odpowiednio dobierze materiały, które posłużą do opakowania i dekoracji przedmiotu, a jednocześnie będą one pasować do charakteru tego przedmiotu.

sobota, 12 czerwca 2010

Prezentowisko - miejsce sympatycznych klimatów

Witam wszystkich obdarowywanych i obdarowujących prezentami, upominkami, podarunkami, suwenirkami, drobiażdżkami...

Pomysł z tematycznym blogiem kiełkuje we mnie od dłuższego czasu, w końcu zebrałam się w sobie i po kolejnym zapakowanym prezencie - powiedziałam: zaczynam blogować!

Tematem przewodnim mojego bloga będą prezenty - a w szczególności ich pakowanie. Nie sposób włożyć upominku do papierowej drukowanej torebki z kolorowym sznurkiem, którymi zasypują nas sklepy, stragany i inne miejsca tzw. szybkiej decyzji... Nie ukrywam - niektóre torebki powalają swoją urodą - sama mam kilka w swojej kwiaciarni (prowadzę sobie małą kwiaciarenkę w centrum Łodzi), ale są naprawdę wybrane spośród wieluset. Jednak uważam, że nie ma to jak oryginalnie i nietypowo zapakowany prezent, dlatego proponuję taką właśnie usługę, z której korzysta coraz więcej moich Klientów.

Każdy upominek, choćby najmniejszy, obojętne dla kogo - powinien być odpowiednio zapakowany. Najprostszym i najtańszym sposobem zapakowania prezentu są wcześniej wspomniane papierowe lub foliowe torebki, trochę więcej kosztuje zapakowanie prezentu w ozdobne tekturowe pudełko - ale i efekt jest ciekawszy, poza tym - osoba obdarowana może takie pudełko sobie potem wykorzystać jako pojemniczek na swoje "skarby". Nieco więcej środkó i zaangażowania wymaga od nas opakowanie prezentu w kolorowy papier i przewiązanie go wstążką.

Naprawdę wiele frajdy sprawia rozpakowywanie prezentów, jeszcze więcej - ich pakowanie. Rozumiem, że nie każdy ma jednak na to czas, możliwości a także umiejętności, dlatego chętnie pomagam.

Pakuję prezenty standardowo: w torebeczki, pudełka, papier, celofan i obwiązuję wszystko wstążką. Dodaję drewienka na spinaczykach lub na przylepcu, dowiązuję karnecik lub kartkę z życzeniami. Oprócz tego proponuję pakowanie prezentów metodą floralną - czyli z wykorzystaniem żywego lub suszonego materiału roślinnego technikami stosowanymi głównie we florystyce ślubnej. Czasem wystarcza dowiązana gałązka szparaga, innym razem kłosek żyta żeby prezent nabrał niepowtarzalengo wyglądu i charakteru. Ale żeby sprawić obdarowanemu naprawdę niezapomniane doznania - ozdobiam prezenty żywymi kwiatami! Drobne upominki zdobię pojedynczym kwiatuszkiem gipsówki, większe - płatkami róż, kwiatem koreanki, te najokazalsze - pełnymi różami, storczykami, gerberami i innymi kwiatami - wszystko zależy od charakteru prezentu i komu zostanie on wręczony.

Zawsze jest okazja, żeby zrobić przyjemność bliskiej osobie, dlatego oprócz prezentu gorąco namawiam do ciekawego zapakowania - w końcu opakowanie to też prezent - im bardziej oryginalne tym bardziej wyjątkowo czuje się nasz Obdarowany!