czwartek, 30 września 2010

Pogrzeb, podziękowanie i wyróżnienie...

... które przekazuję dalej ;)

Zimno jak nie wiem co, szaro, buro i ponuro... Ludzie odchodzą... a ja pomagam ich bliskim godnie ich pożegnać... choć strasznie mnie to przygnębia... no cóż...


Zdarzają się też - kiedy zimno jak nie wiem co, szaro, buro i ponuro - przyjemne okazje, takie jak podziękowania za dobre chęci i czyny, za uśmiech i przychylność. Czyż takich dobrych emocji nie mogłoby być więcej? Wtedy więcej powstawałoby takich kompozycji...



Jak to dobrze, że emocje pozytywne biorą górę nad negatywnymi! Co krok się o tym przekonuję :) nie dalej jak wczoraj: mój blog jest jednym z dziesięciu, które mogą pochwalić się wyróżnieniem od MaJu! Dziękuję Ci! Wyróżnienie to zowie się Happy 101.


Mam je przekazać kolejnym 10 osóbkom, które wg mnie prowadzą bardzo ciekawe blogi - wiem, że będzie mi ciężko wybrać tylko 10, ale postaram się :) A, no i jest jeszcze taka zasada, że ten kto przyjmuje owe wyróżnienie, oznajmia "CO SPRAWIA ŻE JESTEM SZCZĘŚLIWA": tak naprawdę co oznacza być szczęśliwym? Czy sa to pełne miłości spojrzenia Małża, czy bezinteresowny telefon od Mami, a może zachwyt klientki odbierającej bukiet? Czy szczęściem nazywa się możliwość spełniania marzeń? Czy szczęściem jest wykonywanie pracy wiążącej się z pasją? Wreszcie - czy szczęściem jest poczucie bezpieczeństwa w rodzinie? Jeśli tak, to spokojnie mogę powiedzieć - dzięki powyższym aspektom życia - jestem szczęśliwa!

Wyróżnienie Happy 101 przekazuję (kolejność przypadkowa):


sobota, 25 września 2010

Niespodzianka i tort

Piątkowego ranka - przemiła niespodzianka! Ciekawie się zrymowało, ale to prawda. Docieram jak zwykle bez pośpiechu, swoim wolnym, żółwim tempem do kwiaciarni, podnoszę roletę a przed oczkami coś mi dynda, uczepione do podnoszącej się metalowej kurtyny. Hm... Moja wizytówka. Co ona tu robi? Po chwili dostrzegam, że do wizytówki jest dowiązane prześliczne filcowe serduszko. A pod serduszkiem metka z ptaszynką i napis: aniakonieczna.blogspot.com. Ściągam to dziwne uwiązanko, patrzę, a po drugiej stronie wizytówki kilka słów od Ani do mnie! Była tu! Jak ja bardzo żałuję, że mnie nie było! aaaaaaaaaaaaaaaa!


Ale zaraz! Skąd Ania wytrzasnęła moją wizytówkę? Do tej pory nie wiem! Hm, zastanawiające... Mam kilka teorii, ale mam nadzieję, że Ania sama mi opowie ;) Dziękuję Ci, kochana, za przemiły podarunek!

Jejku, jest mi szalenie miło! W czwartek kartka od Linaewen, w piątek serduszko od Ani.

A w sobotę? Tort. Z okazji 60tej rocznicy ślubu! Niesamowity jubileusz, prawda?



*******
Jutro miały się odbyć warsztaty dla dzieciaków - niestety musiałam je przełożyć na inny termin z powodu okropnego kaszlu, który nęka mnie już od dobrych 3 tygodni! Nasilił się i chyba będę musiała pójść do lekarza... No, w sumie raz na 4 lata można się tam wybrać, no nie? ;)

Pozdrawiam Was cieplutko!

*******
A, no i przypominam o głosowaniu na wrześniowe Miejsce Sympatycznych Klimatów. Szczegóły TUTAJ.

czwartek, 23 września 2010

O tym, jak to skrajne stany emocjonalne...

... przeplatać się mogą do południa ;)

Zazwyczaj od rana do południa nic się nie dzieje. Zwykła zwyczajność dnia powszedniego: pobudka, giełda, kwiaciarnia... Po południu dopiero klienci zaczynają zdawać sobie sprawę, że w sumie to mogliby wejść i coś kupić.

A dziś? Ha! No oczywiście, że nie o klientach napiszę, no bo czemu to mieliby od samego rana nawiedzać moją małą kwiaciarenkę?

Otóż.

Budzik ustawiony na pół godziny wcześniej niż zwykle. Powód? Prozaiczny. Specjalne zamówienie na kwiaty. Wiązanka pogrzebowa. brrrrrr. Wstajemy, ja jeszcze śpię i tak będzie gdzieś przez kolejne pół godziny co najmniej ;) - jedziemy. Kupuję co zapisane na kartce. Wracamy. Zostaję w kwiaciarni i już o godzinie 7mej rano zaczynam układać bukiet żałobny. Ma być z zielonego anturium i pomarańczowej róży. Nie za duży, ale widoczny, elegancki i inny niż wszystkie - no ok, mówisz i masz! Po zrobieniu zdjęcia dołączyłam taśmę z napisem Ostatnie Pożegnanie... To też mnie przygnębia... Nie wyobrażam sobie, jakobym miała komuś najbliższemu coś takiego podarować... Nie myślmy już o tym, no!



Zawsze jak układam coś z pogrzebówki czy żałobnej - mam doła. Jakoś tak nie potrafię się cieszyć ani tym, że mam zlecenie, ani tym, że grzebię i tworzę coś z kwiatów, ani tym... no właśnie - osoba obdarowana nawet się nie ucieszy... Nie lubię tego typu kompozycji, no ale przecież nie odmówię, prawda? Głupio jeśli tak...

Wiązanka odebrana, Pani zadowolona. Nie opłaca mi się iść do domku, więc zostaję. Rozkładam swój bałagan typu śniadanie, zmieniam fartuch, odpalam kompa. Zagłębiam się w interesującą lekturę forum, potem odwiedzam Wasze blogi. Serce zaczyna się budzić, ba! Nawet już podskakuje! Takie śliczności można u Was spotkać, że ho, ho!

Wpada do mnie koleżanka Madzia - znamy się jeszcze ze studiów, od czasu do czasu mnie odwiedza, niekiedy wyskakujemy na browarka. Fajna babka! Niemal jednocześnie przychodzi Asia. Ta od torby ;) (jeśli już o tym wspominam to muszę się przyznać że babol! Babol jakich mało! Ta torba oczywiście - a raczej te broszki, jakie na niej są, kwiatki, a raczej już nie ma... znaczy jednego nie ma. Muszę naprawić, odkleił się skurczybyk!). Ale fajnie, lubię jak jest ktoś u mnie, rozmowa jest fantastyczna! Dodatkowo - wchodzi Tata - "Daj no jakiegoś chwasta dla mamy!" No tak - piękna prośba o bukiet urodzinowy! Moja Mami kończy dziś 55 lat! STO LAT! STO LAT! (Po pracy małe co nieco, a dieta? yyyyyyyyyyyyyy). Wesoło, wszyscy żartujemy, powstaje bukiet - oczywiście po co robić fotki? Zrobię po południu ;) Tata wychodzi. Zostajemy w babskim towarzystwie, trochę opowiadam o Amelce, o Karolinie - jej mamie, o naszej wspólnej koleżance - również ze studiów - Zuzi i jej maleńkim Filipku (niedawno roczek skończył, STO LAT! STO LAT!)... Madzi kurczy się wolny czas bardzo szybko, dlatego żegna się z nami i wychodzi... A stojąc na w drzwiach, na odchodne rzuca.... coś bardzo smutnego. Nie mogę tu napisać, ale Madziu - wiesz, że jestem i pomogę! Jak tylko będziesz chciała się wygadać, wypłakać czy po prostu pomilczeć - znajdę na to czas! Zostajemy z Asią z nietęgimi minami... Co zrobić? Życie... ech... Asia też zmyka. Do pracy. Wreszcie znalazła coś stałego, cieszy się bardzo, a ja razem z nią! Super! 

No i w takim dość niesympatycznym humorku idę do sklepu po jakieś owoce. One na pewno poprawią mi humor! Wracam, a Pani Grażynka - ta, co koło mojego sklepiku ma budkę ze skarpetkami - macha mi białą dużą kopertą! O matko! Jakaś FV niezapłacona? Jeszcze tego by brakowało, choć w sumie nie mogę na szybko sobie przypomnieć, czy faktycznie mam coś nieopłacone... Na kopercie nadawca: Ewa P.......k. Hm. Linaewen! A co to za okazja? I znów emocje biorą górę - tą pozytywną! Trzęsącą łapką otwieram kopertę, a w niej mniejsza, ozdobiona ślicznymi srebrno-złotymi motylkami i złotym napisem: Dla Ciebie. Otwieram ją a w środku... przecudnej urudy kartka, którą Ewa wykonała własnoręcznie! Zachwycam się jak nie wiem co! I nawet ma ruchome elementy w okienku! BOMBA! Otwieram ją a tam... Sam miód, no Ewuniu, jak mogłaś? Aż się zaczerwieniłam! tyle pięknych słów naraz! Dziękuję Ci pięknie!


No a potem... potem złamałam paznokcia! Ała! I świetnie. Znowu zwiecha humoru...

Ale otwieram pocztę, a tam co? Mail od Ani, z którą miałam przyjemność doświadczenia wymianki kolczykowej, o której niżej, przy okazji chwalenia się tym, co też mam od tej Ani, co to jej Wyszło Szydło z Worka. Okazuje się, że moja przesyłka również jest juz na miejscu, wszystko Ani się podoba, więc teraz pokazuję Wam zdjęcia tego, co znalazło się w Koszalinie:




Żeby nie było - przyznaję się bez bicia - dziergam namiętnie biżu. Powyższe elementy wykonane są na srebrze pr.925, ze szklanych koralików, szklanych perełek (i pierwsze i drugie z czeskiego Jablonexu) i kryształków Swarovskiego. Dowieszka na srebrnym karabińczyku.

Wg planu pierwszej połowy dnia - powinna przyjść pora na dolinę. Zobaczymy jak to będzie, górą będą na pewno urodziny Mami!

Pozdrawiam cieplutko i przypominam - zostało już tylko 7 dni, tylko tydzień na zagłosowanie na najsympatyczniejszego wg Was bloga we wrześniu! Szczegóły TUTAJ, zapraszam i gorąco namawiam do głosowania!

A na dzień dzisiejszy do wygranej predestynują (cyferki w nawiasach przed adresami blogów oznaczają ilość oddanych na nie głosów):


(1) http://scrapbooking-mag349.blogspot.com/

(1) http://manualnik.blogspot.com/

(1) http://miraqszpinak.blogspot.com/

(4) http://sekretyaniola.blogspot.com/

(1) http://mojszydelkowyswiat.blogspot.com/

(1) http://jolazola.blogspot.com/

(1) http://skarbnicaduszy.blogspot.com/

(1) http://kseniaart.blogspot.com/

(1) http://mojslodkiswiat.blogspot.com/

(1) http://www.konkata.blogspot.com/

(1) http://majka-skrawki.blogspot.com/

(1) http://mygreencanoe.blogspot.com/

(1) http://bezpospiechu.blogspot.com/

(2) http://jolinka.blogspot.com/

(1) http://albumaniola.blogspot.com/

(1) http://victorianalbum.blogspot.com/

(1) http://artes-liberales.blogspot.com/

(1) http://pospokojnosc.blogspot.com/

(1) http://pokojzkominkiem.blogspot.com/

(1) http://ushiilandia.blogspot.com/

(2) http://drewniana-szpulka.blogspot.com/

(1) http://alexls-destinationart.blogspot.com/

(1) http://zielonykuferek.blogspot.com/

(1) http://jagodowyzagajnik.blogspot.com/

(1) http://lowflyingangels.blogspot.com/

(2) http://utkanezmarzen.blogspot.com/

(1) http://pin-upowo.blogspot.com/

(1) http://vilemoo.blox.pl/html

(1) http://mojekreacyjki.blogspot.com/

(1) http://miju-maskoty.blogspot.com/

(1) http://florentyna-groszkiire.blogspot.com/

(1) http://aniakonieczna.blogspot.com/

(2) http://psiokociswiat.blogspot.com/

(1) http://madeinkasia.blogspot.com/

(1) http://darsi-kolorowezacisze.blogspot.com/
 
(1) http://www.zaczarowaneszydelko.ofu.pl/
 

(1) http://studio-conestoga.blogspot.com/

(1) http://niespokojnadusza-delfina7.blogspot.com/


(1) http://tengel27.blogspot.com/

(1) http://by-giraffe.blogspot.com/
 
(1) http://cukierniczekreacje.blox.pl/html
 
(1) http://cichutkikacikjoie.blogspot.com/

(1) http://zapachjasminu.blogspot.com/
 
(1) http://majuhandmade.blogspot.com/
 

środa, 22 września 2010

Szufladowe wyzwanie #7

Tym razem zdążę!

Paczuszka w CraftStudio zamówiona, choć coś długo nie dociera. W końcu jest, wyciągam zamówione serducha różnej wielkości i formy, a także kilka szablonów silikonowych. Ale będzie zabawa! Mam pastę do dekorów, farby akrylowe i silikonowe. I dziwnie patrzącego na to wszystko - Małża... Zakładam roboczy fartuch, cały umazany w przeróżne kolory i ciapy farbowe. I zaczynam. A kończę po 3 dniach - przecież wszystko musiało dosychać, nie? ;)

No, i robiąc jedno serducho - myślę o wyzwaniu szufladowym zatytułowanym "Nutka Melancholii", które tym razem proponuje Peninia. Nawiązanie ma być do poniższego obrazka:


Moje rozpoznanie tematu wygląda tak:


czyli zszabyszikowane serducho z dekorem 3D w melancholijnych barwach ;)

I jak? Może być? :)

wtorek, 21 września 2010

W amarantach mi do twarzy :)

... to znaczy w sumie może i prawda, ogólnie rzecz biorąc - lubię ten kolor, jak i wszystkie jego odcienie: od głębokiej purpury do pudrowego różu... No i czerwień. I fiolet... Tak już mam jakoś... Ostatnio nawet stojąc przed wieszakami z ubraniami w garderobie (ha! zawsze chciałam napisać o mojej wnęce po andresolą per 'garderoba' ahahhahah) stwierdzam, że gdybym kupiła sobie coś w zupełnie innym kolorze to nie miałabym z czym zestawić - no może poza dżinsami ofkors :)

Ale nie o tym - chciałabym Wam pokazać moje ostatnie małe dzieło - i nie pisze o tym przedmiocie jako o DZIELE stricte - po prostu ja wszystko co stworzę nazywam dziełem, bo powstało na skutek mojego działania ;) Proszę mnie tu nie posądzać o 'skromność' ;) A podoba mi się - ojjjj, jak mi sie podoba! Kolor oczywiście ;)

Bukiet ślubny to raz. Butonierka to dwa. Trzy - wpinka we włosy. Bransoletka to cztery. I w takiej kolejności możecie je obejrzeć na poniższych fotkach :)





I co? Taki krótki post? A ja mam jeszcze trochę czasu... Piszę co mi ślina na język akurat przynosi a raczej myśl na palce klikające w klawisze... Fakt - mogę się jeszcze pochwalić ostatnimi prezentami, więc proszę bardzo (oj, nie ma u mnie za lekko):

dwa spore pudła połączone ze sobą i udekorowane organzą i eustomą - prezent ślubny

i niby regularny kształt pudełka a jednak widać, ze było krzywo i papier błyszczy się na falowaniach ;( ale... kolorki fajne, no nie? takie energetyczne! prezent ślubny. naturalnie żywe storczyki.

i na koniec - słodka paczka - Nowożeńcy tym razem ZAMIAST kwiatów poprosili o słodycze - no, niech im będzie - słodycze lepsze niż te karmy dla zwierząt czy kasa... iedyś już pisałam co sądzę o prezentach ZAMIAST kwiatów... ech...


*******
Acha! No i (chyba za często używam zwrotu pisanego 'no i'...) od wczoraj jestem na diecie! Ha! Tak! Ja! Królowa czekolady, wspaniałej i fantastycznie rozpływającej się w ustach czekolady wszelkiej maści! Czas na to najlepszy. Chyba. Trzymajcie kciuki! A plany to ja mam strasznie wielkie, zobaczymy co z tego wyjdzie, podobno najcięższe 2 pierwsze tygodnie :)

Buziaki!

poniedziałek, 20 września 2010

Wykluczona ;)

Chcę się z Wami czymś podzielić, bo wcześniej pisałam o mojej drugiej rodzinie... bo... w sumie to nie wiem, czy się cieszyć, czy płakać... a jeśli płakać to z żalu czy ze złości? Bo na pewno nie jest mi przykro, że mnie tam nie chcą i takie tam! To musiało się w końcu stać, prędzej, czy później - wiedziałam, że otrzymam maila o treści:

Witaj parviflora,

Dostajesz ten e-mail, ponieważ twoje konto zostało usunięte z Forum Dodatkowych informacji, możesz spróbować uzyskać u administratora.
--
Administrator forumkwiatowe.pl

 oraz na stronie http://www.forumkwiatowe.pl/ po próbie logowania czytam:

Zostałeś wyrzucony z tego forum
Skontaktuj się z webmasterem lub administratorem forum jeżeli chcesz wyjaśnić tą sytuację.

Reasumując: za to, że włożyłam kawał siebie w to całę forum, za to, że poświęcałam swój czas, za to, że koordynowałam jeden z większych projektów (WOŚP), w końcu za to - że odważyłam się napisać jak naprawdę od kuchni wyglądała organizacja akcji "Floryści Dzieciom" i przerwałam łańcuch milczenia wielu innych użytkowników nazywając administrację forum hipokrytami - zostały pousuwane moje posty, w innych dokonano moderacji bez mojej zgody - czyli CENZURA?! - i na koniec - zostałam wyrzucona! Rodzina...

I wiecie co? Dobrze się stało, dużo się nauczyłam, o wiele ostrożniej podchodzę do obcych mi osób, mam nadzieję, że już nigdy nie spotkam na swojej drodze ludzi tak zawistnych, tak dwulicowych, tak interesownych, tak zakłamanych i tak... nielojalnych... Gosiu - wiem, że do mnie zaglądasz - na Tobie zawiodłam się najbardziej... Co sobie poryczałam to moje, ale... dobrze się stało :)

Całej ekipie forum kwiatowego NIE ŻYCZĘ powodzenia, i tak polecicie, już stąpacie po równi pochyłej, prędzej czy później ludzie zaczną się na Was poznawać, zostanie mała, hermetyczna grupka, kilka osób, które podpisały lojalkę... Cieszę się, że mnie w niej nie będzie!

A wszystkim ŻYCZĘ szczęścia na różnych forach, gdzie się udzielacie, obyście nigdy nie trafili do takiego grona osób, gdzie hipokryzja jest na porządku dziennym, jeden drugiemu wbija nóż w plecy z fałszywym uśmiechem od ucha do ucha!

Powyższy post napisałam - może ku przestrodze - może ku poprawieniu samopoczucia - odczytajcie go na swój sposób - mam nadzieję, że mnie rozumiecie...

Wymianka kolczykowa!

Po raz pierwszy biorę udział w publicznej wymiance, która jest zorganizowana przez projektantkę Szuflady, Nessę. Tematem przewodnim są kolczyki. 14 blogowiczek, 7 par. Jestem w parze z Anią, której Wyszło Szydło z Worka ;)  Wpadnijcie do niej, Ania jest niesamowitym magikiem szydełkowym! Dlaczego o tym teraz akurat piszę? No bo dziś w moich uszkach dyndają radośnie prześliczne kolczyki, w moich ulubionych kolorach!


Aniu! Dziękuję Ci serdecznie, jestem niesamowicie miło zaskoczona prezencikiem:


 Mam nadzieję, że jutro odbierzesz przesyłkę z kolczykami ode mnie i małą niespodzianką ;) i po cichu liczę na to, że Ci się spodobają ;)


Pozdrawiam cieplutko!

niedziela, 19 września 2010

O normalnych szafirach...

Przeglądam sobie zdjęcia wiązanek slubnych, bo czasem i ja wchodzę na swoją stronę internetową. Choć doskonale znam ją od strony administratora to nie potrafię po niej śmigać, jak np moje funfele ;) ale co tam, przecież to żaden powód do jakiegoś zmartwienia, no nie? Tylko troszkę wstyd, jak przychodzi klientka i opowiada co widziała u mnie na stronie; przynoszę wtedy laptopa, otwieram stronę i co? Nie wiem gdzie kliknąć,hahahaha! Dobra, nie o tym miałam dziś pisać ;)

No, i tak sobie przeglądam i zastanawiam się, dlaczego udaje mi się robić bukiety niestandardowe i takie jakieś inne... Szczerze powiem Wam, że zrobiłabym coś "normalnego" - ale w sumie co jest normalne? Ha! Normalnym jest bukiet, który nazywam szafirowym. O jego powstaniu kilkanaście dni temu decyduje pewna młodziutka dziewczyna. Ślub cywilny, w środku tygodnia. Fantastyczna sukienka, biała z granatowym pasem z wielką kokardą. I granatowe buty. I granatowe szklane kolczyki. I zamiłowanie do fioletu. Proponuję dysk z naklejaną liliową eustomą, dość płaska konstrukcja. Nie bardzo... "No bo na Pani stronie widziałyśmy z mamą taki normalny bukiet na drucie." Ok, tylko pytanie: który bukiet na drucie jest normalny i o który w sumie chodzi? W międzyczasie dowiaduję się, że Panna Młoda jest znajomą mojego brata, atmosfera z oficjalnej przepływa w bardziej intymną i po prostu luźną, co jak najbardziej pomaga w porozumieniu się.

"Normalnym" bukietem okazuje się kompozycja na miedzianym drucie z naklejanym falenopsisem. No, to jesteśmy w domu, że tak powiem. Kolor? Stawiamy na szafirowy. Drut szafirowy. A falenopsis biały z fioletem lub amarantem. I kryształki szafirowe. Jeśli takie znajdę. A jak nie - dam coś równie pasującego. Bo przecież wszystko musi grać i sprawiać wrażenie, że jest akurat w tym miejscu, do którego należy.

I zaczynają się delikatne schodki, które pokonam, no bo jak inaczej? Pierwszym schodem jest drut. A raczej go brak w takim kolorze, jaki ustalony. Czyli szafir. Mnóstwo turkusu na całej giełdzie, granatu praktycznie zero. Jest! W jednym miejscu, na końcu boksów giełdowych. Ale za mało! Tylko jedna paczka, co daje jedynie 5 metrów, a na samą kryzę potrzeba co najmniej półtora raza tyle... a gdzie jeszcze butonierka? Ozdoba do włosów? Uruchamiam gorącą linię - na forum. Nie, nie na tym forum, z którego koniec końców zostałam wykluczona, za wyłamanie się z konwenansów i napisanie prawdy... no cóż... szkoda słów... Tak więc piszę posta na e-florystyce i od razu przychodzi pomoc! Tak jak kiedyś - pomaga mi fiorino. Kupuje u siebie w hurtowni 4 paczki drutu i wysyła do mnie. Dostaję paczkę z drutem - mogę formować kryzę. Tylko nie bardzo mam wenę. Zabieram się za zupełnie coś innego a drut koniec końców zabieram ze sobą do domu - przecież wieczorem będę miała czas to ukręcę!

Niestety wieczorem czas może i mam, ale ochoty nie bardzo. Żyję jutrem - jedziemy na grzyby!

Grzybobranie się udaje, mnóstwo podgrzybków, kilka prawdziwków, tyle frajdy! I przecięty palec, na samym zgięciu, po wewnętrznej stronie dłoni. Słabo mi się robi, ciężko zatamować krew... Widzę lekkie przerażenie w oczach Małża... Na szczęście po dwudziestu minutach udaje mi się wstać bez zawrotów głowy i dalej zbieram grzyby, tylko teraz używam jednej ręki. A JAK JEDNĄ RĘKĄ UPLOTĘ KRYZĘ? No jakoś się udaje. Wieczorem, po obraniu grzybków, zabieram się do drutu. Kilogram plastra z opatrunkiem pozwala na dość zręczne wyplecenie konstrukcji pod bukiet. I pod butonierkę. I pod wpinkę we włosy.

Rano pozostaje mi tylko dołączyć kryształki - fioletowe - granatowych nie ma nigdzie! Wogóle, co się dzieje z tym granatem, się pytam? No? Ktoś zna odpowiedź? Słucham? Gdzie go szukać? Jak?

Po bukiet przyjeżdża mama Panny Młodej; z wyrazu twarzy czytam, że się podoba! Uff! Zawsze, ale to zawsze mam obawy, że osoba, która przychodzi po bukiet powie: OKROPNE, JA TEGO NIE PRZYJMUJĘ, JA ZA TO NIE ZAPŁACĘ, CO MI TU PANI POKAZUJE! Wy też tak macie, koleżanki po fachu? Hm...

Jeśli macie ochotę zobaczyć ten bukiet i pozostałe ozdoby - proszę bardzo :)

"Normalny" szafirowy bukiet ślubny



Butonierka

Wpinka we włosy

Jeśli powyższe kompozycje ze zdjęć wywołały w Tobie, drogi Gościu, jakieś emocje - będzie mi bardzo miło o nich przeczytać w komentarzu ;) Dziękuję i pozdrawiam cieplutko! A następnym razem będzie opowieść, jak to z amarantami było!

piątek, 17 września 2010

O prezentach słów kilka...

... w końcu jesteśmy - jakby nie było - w prezentowisku ;)

Uwielbiam pisać, i jest to fajne, nawet mnie się podoba, ale moje zamiłowanie do słowa pisanego ma jedną ogromną wadę - nie trzymam się tematu, uwielbiam wręcz odbiegać od tego, o czym powinnam pisać, a piszę o wszystkim wokoło. Z założenia mój blog teoretycznie dotyczy prezentów i sztuki ich pakowania, co jest jedną z moich pasji - a jak jest praktycznie - dobrze wiecie :) To tak kilka słów wyjaśnienia dla tych, którzy zastanawiają się - o czym ona pisze w tym prezentowisku?

Chcę, żeby ten post był wyłącznie o prezentach, a w zasadzie o ich opakowaniu i zdobieniu - jak wyjdzie? Jeszcze nie wiem :) no bo jak tu nie napisać o czymś, o czym się akurat w tej chwili myśli? A myślę o wielu sprawach, kilka spędza mi sen z powiek, inne są niesamowicie przyjemne i napawają mnie dumą i szczęściem - jeszcze inne - powodują, że tracę wiarę w ludzi... Ocho - no i już się zaczyna! Koniec z myślami - przejdźmy do czynów, które mają swoje miejsce w nieodległym czasie przeszłym.

Prezent ślubny zapakowany we flizelinę, ozdobną folię drukowaną i udekorowany organzą, różyczkami materiałowymi i żywą eustomą i szparagusem. Nie byłabym sobą gdybym nie dodała perełek - więc również i one uśmiechają się z prezentu :) 

Do prezentu - kwiatowy koszyczek - oczywiście z eustomą :)

Takie prezenty też lubię pakować! Piwka regionalne, no sama rozkosz! Jak ja wtedy zazdroszczę obdarowanemu!

Któregoś razu przychodzi do mnie funfela Aga z torbą, w której coś fajnie brzęczało ;) wyjmuje na ladę butelkę za butelką; kiedy wszystkie stoją już grzecznie w rządku - co mówi Aga? Nie, nie "Masz kochana to ode mnie prezencik" - tylko: "Zapakuj mi, na prezent!" No dobra, tylko jak... To musi być coś fajnego, dla mężczyzny... Wyciągam spod sterty świeczek cyferek urodzinowych skrzyneczkę drewnianą. Dopasowujemy wspólnie piwka - i co się okazuje: skrzyneczka mieści tylko 5 butelek, a na ladzie stoi ich 6. Jak myślicie, co robimy? No jasne, ta co się nie zmieściła - natychmiast zostaje otwarta i skonsumowana! Przepychota, piwo Czarne, z browaru Fortuna. Oj no tak, teraz to się Wam naraziłam co? Myślicie, że piję w pracy ;) otóż - już było po 17tej, a ja do tej godziny właśnie mam otwarte, więc... ;) I dlatego też - lubie pakować takie smaczne prezenty, kiedy coś się nie mieści a zmarnować nie może!

Skrzyneczka Agi

No, i jak? Tylko o prezentach ma być? A może uda mi się przeforsować jeszcze coś? Nie prezent co prawda, ale wydaje mi się, że fajnie się prezentuje ;)

Dekoracja na stół; żwirek, koraliki, kule gąbkowe Oasis, storczyk tajlandzki i szarłat. Nie wiem jak Wam, ale mnie się podoba. Nie, żebym była nieskromna, ale naprawdę jestem z siebie w tym momencie dumna - toteż i pokazuę i opisuję.

Moja niezawodna Pomocnica ;)

Pozdrawiam Was cieplutko i tak jakoś w sumie słonecznie - bo tak patrząc przez szybę - widzę i czuję przyjemne ciepłe promyki słońca!

A! No i zapraszam do oddawania swoich głosów na blogi, które wg Was zasługują na miano wrześniowego Miejsca Sympatycznych Klimatów. Szczegóły TUTAJ

wtorek, 14 września 2010

Półmetek plebiscytu...

... na wrześniowe Miejsce Sympatycznych Klimatów!

No właśnie - mamy już praktycznie połowę miesiąca za sobą, a głosów oddanych na Wasz ulubiony blog, na blog, który zasługuje wg Was na wrześniowe MSK jak na lekarstwo :(

Na dzień dzisiejszy do wygranej predestynują (cyferki w nawiasach przed adresami blogów oznaczają ilość oddanych na nie głosów):

(1) http://scrapbooking-mag349.blogspot.com/

(1) http://manualnik.blogspot.com/
 
(1) http://miraqszpinak.blogspot.com/
 
(4) http://sekretyaniola.blogspot.com/
 
(1) http://mojszydelkowyswiat.blogspot.com/
 
(1) http://jolazola.blogspot.com/
 
(1) http://skarbnicaduszy.blogspot.com/
 
(1) http://kseniaart.blogspot.com/
 
(1) http://mojslodkiswiat.blogspot.com/
 
(1) http://www.konkata.blogspot.com/
 
(1) http://majka-skrawki.blogspot.com/
 
(1) http://mygreencanoe.blogspot.com/
 
(1) http://bezpospiechu.blogspot.com/
 
(1) http://jolinka.blogspot.com/
 
(1) http://albumaniola.blogspot.com/
 
(1) http://victorianalbum.blogspot.com/
 
(1) http://artes-liberales.blogspot.com/
 
(1) http://pospokojnosc.blogspot.com/

(1) http://pokojzkominkiem.blogspot.com/
 
(1) http://ushiilandia.blogspot.com/
 
(2) http://drewniana-szpulka.blogspot.com/

(1) http://alexls-destinationart.blogspot.com/
 
(1) http://zielonykuferek.blogspot.com/
 
(1) http://jagodowyzagajnik.blogspot.com/
 
(1) http://lowflyingangels.blogspot.com/
 
(1) http://utkanezmarzen.blogspot.com/
 
(1) http://pin-upowo.blogspot.com/
 
(1) http://vilemoo.blox.pl/html
 
(1) http://mojekreacyjki.blogspot.com/

(1) http://miju-maskoty.blogspot.com/

(1) http://florentyna-groszkiire.blogspot.com/

(1) http://aniakonieczna.blogspot.com/
 

Zachęcam do zagłosowania komentarzem pod tym postem, lub pod postem TUTAJ, gdzie możecie poczytac również o zasadach dotyczących owego plebiscytu.

Pozdrawiam cieplutko!

poniedziałek, 13 września 2010

Warsztaty, warsztaty...

Ogromnie podbudowana i namawiana przez moje kochane Klientki - ogłaszam wszem i wobec, że zapraszam na bardzo ciekawe warsztaty florystyczne!


Pierwsze odbędą się w niedzielę, 26 września, w godzinach 10:30-12:00 - są adresowane do naszych Milusińskich i noszą tytuł "W pokoiku, na stoliku"! Będziemy robić kompozycje w naczyniu, oraz malutkie bukieciki na ciekawych kryzach. Cena warsztatów wynosi tylko 50,00zł.


Drugie odbędą się w środę, 29 września, w godzinach 17:30-20:00 - są adresowane dla dorosłych i noszą tytuł "Kwiaty we Włosach"! Zajmiemy się produkcją biżuterii floralnej, a więc Panie (i Panowie, jeśli tylko zechcą) spróbują wykonać kwiatowe dekoracje do włosów, na rękę, na szyję. Nauczą się robić niecodzienne pierścionki, kolczyki, epolety. Cena warsztatów z biżuterii floralnej wynosi 100,00zł.


Sok, kawa, herbata, ciacho i mnóstwo inspiracji!

Na oba spotkania trzeba się wcześniej zapisać, gdyż ilość miejsc jest ograniczona.

Serdecznie zapraszam!

niedziela, 12 września 2010

Warsztaty florystyczne z e-florystyka.pl...

... i jak to można się bawić bez nastawienia "góry" na tantiemy...

Niedziela, 5 września. Mamy już wieczór a ja nie jestem jeszcze spakowana! To znaczy w pewnym sensie – wszelkie przybory florystyczne już grzecznie leżą w przegródkach kuferka, pudło z materiałami i koronką pęka w szwach, szkice sukien ślubnych wydrukowanych w rozmiarze XXL (A0) gotowe do drogi, obudowa monitora straszy pustym wnętrzem... A walizka nadal pusta. No nic, wrzucam kilka ciuszków, kosmetyki, ręcznik, buty… W tak szybkim tempie to ja się chyba jeszcze nie pakowałam, i na ostatnią chwilę! Muszę wstać najpóźniej o 6 rano, mamy już 2gą w nocy… Idę spać. Budzę się niesamowicie wyspana już kilka minut po godzinie piątej. Postanawiam jeszcze troszkę poleżeć, przede mną długa droga. Droga do Dąbrówki Kościelnej, gdzie zamieszkam wraz z kilkunastoma innymi florystycznymi duszyczkami na 3 kolejne dni, żeby kwiatowo się wyszaleć!

Wstaję, ubieram się, dopakowuję kilka drobiazgów i nagle olśnienie – ładowarka do komórki została w kwiaciarni! Nieco wcześniej niż zamierzałam wychodzę z domu, Misiek podwozi mnie pierw do kwiaciarni, potem na parking Castoramy na Radogoszczu, gdzie czekają na mnie moi towarzysze podróży: atomowka, jolka, G.O.S.I.A., swietlana marciniak i Goldlight z mężem. Jedziemy w dwa samochody. Czas swojej podróży dzielę z prowadzącą auto Swietką, Aldonką i Pawłem. Niezwykle miło nam się rozmawia choć pierwszy raz się widzimy. Poruszamy tematy nie tylko florystyczne. Pewnie w drugim samochodzie jest tak samo sympatycznie ;)

Tuż za Łodzią zatrzymujemy się na jednej stacji benzynowej, żeby napić się dobrej kawki i coś zjeść. Świetne humory dopisują, martwimy się troszkę o pogodę, jest dość zimno i pochmurnie… Ruszamy dalej, a gdzieś w okolicach Gniezna znowu robimy sobie przystanek „na fajurkę” ;) Stąd jedziemy do celu naszej podróży. Mijamy znak z napisem Dąbrówka Kościelna. Super, tylko jak mamy jechać dalej? Pytamy o drogę spotkanego listonosza – dokładnie opisuje nam drogę do Rancza w Dolinie, dzięki czemu już po kilku minutach zajeżdżamy do niezwykle urokliwego miejsca. Kilka drewniano-ceglanych domków, stodoła, mnóstwo kwiatów! Wysiadamy, niestety zaczyna kropić. Niemal jednocześnie zauważamy, że nasze komórki pogubiły zasięg. No trudno, miejsce naprawdę jest na końcu świata…

Jak tu pięknie! Wychodzi do nas jedna pani, wpuszcza do głównego budynku – jak tu ciepło! Przyjemnie trzaska drewno w rozgrzanej „kozie”! Czekamy na resztę warsztatowej ekipy – bo jak się okazuje – jesteśmy pierwsi! Zwiedzamy to niezwykle klimatyczne miejsce, fotografujemy, zachwycamy się starymi meblami…








W międzyczasie robimy listę zakupów, zjeżdżają pozostali, a w zasadzie – pozostałe warsztatowiczki. Przywitania są niezwykle miłe, większość z nas zna się jedynie z pisaniny forowej! Naprawdę – radość przeogromna, w końcu się spotykamy! Rozmawiamy! Zapowiada się naprawdę udany wyjazd!

Jadę ze Swietką na zakupy z długą listą niezbędnych rzeczy, wśród których są słodycze, słone przekąski, fajurki, napoje, napoje i… napoje – no przecież ;) W Dąbrówce jest jeden malutki sklepik, kiepsko niestety zaopatrzony, dlatego jesteśmy zmuszone jechać dalej, do Kiszkowa. Tam kupujemy wszystko. Pada. Coraz mocniej…

Po wypakowaniu niezbędników – organizatorki tych fantastycznie zapowiadających się warsztatów proponują, by założyć plan naszych zajęć, tematykę, podział na grupy itd. Ustalamy, że dzielimy się na 3 pięcioosobowe grupy, następnie w wyniku krótkiej burzy mózgów decydujemy się na wykonanie opraw floralnych od A do Z dla trzech różnych ślubów: wiejskiego, plenerowego i cywilnego. I tak ślubem wiejskim zajmą się: atomówka, skimmia, tekla, swietlana i Magda K. Ślubem plenerowym pokierują: Goldlight, Paweł, jolka, artflower i G.O.S.I.A. Cywilny ślub zostanie ukwiecony dzięki fiorino, Magdawny, Magdzie M, Jolce D i parviflorze. W międzyczasie każdy z nas zostaje obdarowany zielonym fartuszkiem z logo naszego portalu, w które to od razu się ubieramy, dostajemy też po oasisowskim nożyku  Podpisujemy pamiątkowe dyplomy…

Rozdaję każdej grupie po 6 szkiców sukien panien młodych i po 3 opisy osobowościowe. Musimy teraz zdecydować się na najbardziej pasującą do naszego ślubu suknię ślubną i wybrać do niej pannę młodą. Zawieszam z fiorino duże plakaty z wybranymi szkicami sukien ślubnych, po czym wracamy do swojej grupy i jak pozostali – wymyślamy poszczególne kompozycje kwiatowe, ustalamy kolorystykę, wybieramy kwiaty…





<><><><><><>
<>
<><><><><><>
Musimy sprzątnąć nasze notatki bo oto na stoły zaczynają wjeżdżać gorące grillowane kiełbaski, pomidorki, ogórki i przepyszny smalec domowej roboty z chrupiącymi skwareczkami! Po kolacji zostajemy przy stole, chrupiemy chipsy, paluszki, popijamy piwko, naleweczki, drinki… Swietka robi przepyszne mojito według przepisu Violety – coś fantastycznego – naprawdę – niebo w gębie! I troszkę miesza w głowie – o czym przekonuje się jako pierwsza – Swietka! Opuszcza nas najwcześniej, żeby smacznie zasnąć pod cieplutką kołderką! Aldona przedstawia nam swoją pasję – perfumy! Pokazuje próbki przepięknych zapachów, aż się w głowie kręci – tylko nie wiem czy po swietkowym mojito czy po perfumach! Około godziny 22 rozchodzimy się – jesteśmy naprawdę zmęczeni, idziemy spać…

Budzę się skoro świt, Swietka – z którą dzielę pokoik – wyspana, studiuje „ABC Florystyki”  Ubieramy się i postanawiamy skorzystać z ładnej pogody – nie pada – idziemy we dwie na spacer. Okolice Rancza są przepiękne, robimy mnóstwo zdjęć…







Zachodzimy akurat na śniadanie, w czasie którego zajeżdża wyglądany od świtu samochód wypełniony kwiatami! Kilka z nas przerywa posiłek żeby wyładować pachnące cuda! Wracamy, żeby dokończyć jeść pachnącą jajecznicę, zapraszamy do stołu przesympatycznych panów, którzy przywieźli nam to, na co czekaliśmy od samego rana!

Najedzeni ruszamy do stodoły, gdzie stoją Kwiaty. Wybieramy to, co przyda się nam nazajutrz. Z reszty wybieramy kwiaty do naszych ślubów. Ja wybieram Kwiaty i dodatki do „bukietu” dla Admina. Zaczynamy! Szelst obrywanych liści, ciętych łodyg, gwar, zero pośpiechu… Tworzę kwiatowy monitor, potem bukiet dla Ani, żony naszego munky’ego i Lenki – jego córeczki.




Powstają przepiękne kolejne dekoracje kwiatowe w każdej grupie. Wreszcie dołączam do swoich dziewczyn i zajmuję się korsażem na rękę panny młodej, kolczykiem dla niej i butonierką pana młodego, konstrukcją na samochód.


Wszystko to do ślubu cywilnego powstaje w moich ulubionych kolorach i kwiatach – fioletach ostróżek, różach róż i eustomy oraz soczystej zieleni dzwonka irlandzkiego. Ślub wiejski natomiast jawi się w brązach wikliny, juty, w żółci nawłoci i zieleni szarłatu. A plener? Plener pokaże nam róż hortensji, zieleń goździków i biel eustomy.




W międzyczasie przyjeżdża munky z rodzinką i mamuta!

Uwijamy się jak pszczółki, żeby zdążyć przed biesiadą urodzinową, której zapachy już od jakiegoś czasu drażnią nasze zmysły! Kończymy, fotografujemy swoje prace, jesteśmy spełnieni i szczęśliwi!









Zasiadamy do stołu, na którym roi się od smakołyków! A wszystko grillowane: rybki, ziemniaczki, szaszłyki drobiowe, kartkóweczki, cielęcinki! Bogactwem kolorów i zapachów zachęcają sałatki i surówki, sosy i warzywa! I przepyszne, chrupiące pieczywo!


Po zaspokojeniu pierwszego głodu – czas na część oficjalną biesiady – wręczanie dyplomów! Pierwszy – największy i najbardziej kolorowy – wędruje do munky’ego, a wraz z nim kwiatowy monitor, w którym prócz kwiatów – piwna niespodzianka! Ania i Lenka dostają swoje bukiety i czekoladki; Malutka jest chyba zadowolona, pięknie pozuje do zdjęć, cały czas się śmieje!





Z wielkiego tajemniczego pudła pan Boguś z FloraHurt zaczyna wyciągać prezenty dla nas! Są to fartuszki, kubeczki, katalogi, długopisy! No tego to nikt z nas się nie spodziewał! Teraz każdy z nas dostaje dyplom oprawiony już w antyramy.


Po pierwszych dyplomach przychodzą kolejne – za ilość napisanych postów; wygrała Magdawny – napisała aż 3 posty, ale podobno dużo czyta ;) Urządzamy konkurs na najbardziej pomocną forowiczkę, najbardziej fachową forowiczkę i najbardziej wesołą forowiczkę. Głosujemy wpisując na karteczkach wybrane osoby. I tak: najbardziej fachową forowiczką zostaje Małgosia (atomówka), najbardziej wesołą forowiczką zostaje Swietka, a najbardziej pomocną zostaję ja – za co bardzo, bardzo dziękuję! Nie sądziłam, że tak pozytywnie mnie postrzegacie  Następnie do głosu dochodzi Marcin – przedstawia wyniki głosowania specjalnie powołanego jury – na najlepiej dobraną oprawę floralna ślubu: trzecie miejsce zajmuje ślub wiejski, drugie – ślub plenerowy a pierwsze – cywilny! Cieszę się okropnie, w końcu moja Grupa wygrała! Aczkolwiek – każdy ślub jest inny i nie bardzo można je wrzucić do jednego wora… Jednak każdy z nas ma jakieś pierwsze odczucia – i te pierwsze odczucia jurorów sprawiły, że najwięcej uwagi przykuła nasza aranżacja. Dokładnie to tłumaczy nam Danusia (mamuta). Sypią się kolejne dyplomy. W końcu przychodzi pora na pyszne ciasto, kawkę, herbatkę i mocniejsze soczki – Swietka nic tylko ugniata limonki z cukrem i mietą!

Kilka minut po dwudziestej opuszczają nas Państwo Rzeteccy, pan Boguś, znika tez mamuta… Zostajemy sami. Biesiadujemy dalej, wypełniamy ankietę przygotowaną przez Sylwię, co jakiś czas kolejne osoby opuszczają salę stołową, idą spać… Koniec końców około trzeciej zostajemy same: ja, Gosia wykropkowana i Swietka. Dopijamy co zostało, żeby nie straciło do rana procentów, rozmawiamy. Gosia też wysiada. Idziemy ze Swietką do siebie i rozmawiamy niemal do piątej rano. Zasypiam nawet nie wiem w którym momencie, Swietka – czy mówiłaś do mnie a ja już spałam?

Oj jak trudno było mi rano wstać! Poleżałoby się jeszcze – ale szkoda tak pięknego dnia! Słońce zagląda do okna. Śniadanie. Po śniadaniu – zdjęcie grupowe (opuszcza nas Magda K)


 i losowani tajemniczych numerków! Okazuje się, że pod każdym z nich kryją się przepiękne ceramiczne naczynia, które podarował nam kolejny sponsor – Ceramik. Mamy za zadanie zrobić w nich kompozycje kwiatowe – więc takowe powstają w dość szybkim tempie!





Później zabieramy się za wymyślne bukiety ślubne; powstają kamelie, róg obfitości, kule, wachlarz, berło… Cała gama kształtów, kolorów i wzorów!







Czas niestety płynie nieubłaganie… Już niedługo przyjdzie nam się rozstać nie wiadomo na jak długo… Zjadamy ostatni wspólny posiłek; po obiedzie szybko kończymy swoje prace, robimy im zdjęcia. Zakładamy fartuszki, które dostaliśmy podczas biesiady – stajemy do zdjęcia grupowego z panem Bogusiem.


No i zaczyna się wielkie sprzątanie i podział tego co zostało, a zostało bardzo dużo: osłonki, doniczki, Kwiaty, zieleń cięta, storczyki w doniczkach… Dzielimy się dodatkami. Atmosfera jest niesamowicie przyjazna!

Pakujemy się. Czas ruszać w drogę… Wracam z Magdą M, która mieszka w Zgierzu pod Łodzią. Całą drogę rozmawiamy, wspominamy to, co minęło, co się zdarzyło… W Dąbrówce Kościelnej, pod osłoną Rancza w Dolinie, w dniach 6-8 września 2010 roku.

Tyle z moich wspomnień, czasem dość osobistych. Mam nadzieję, że dotrwaliście do końca, a w tym miejscu chcę gorąco podziękować:

Justynce – za przygotowanie warsztatów, za świetne pomysły, ciekawe rozmowy, za szok, jakiego doznałam podczas biesiady ;)

Sywlii – za jej niesamowite ciepełko, poczucie humoru, za okazanie mi ogromnej sympatii i pełnego poparcia i zrozumienia ;)

Swietłance – za mojito, bezpieczne dowiezienie na miejsce, za długą rozmowę i za wsadzenie do wody 2 specjalnie odłożonych by sflaczały cantedeskii

Gosi wykropkowanej – za fantastyczny dystans do siebie, rozmowę, i śmiech

Aldonce – za perfumy, przemiłą rozmowę w samochodzie

Pawełkowi – za ciekawe podejście do wielu spraw i ciekawe teorie na temat wielu spraw ;)

Gosi (atomówce) – za ciepło, uśmiech, książki, serduszko, wskazówki i konstruktywną krytykę

Jolce – za to, ze wyrzymała z nami przy stole do późnych godzin, za opowieści o okropnych kościelnych, zakonnicach i takich tam i za przepiękny bukiet ślubny – naprawdę, dla mnie bomba!

Madzi od zieleniny – za duuuuuużo zielonego, za trzymanie grupy cywilnej w ryzach, za dopilnowywanie wszystkiego i wielką kreatywność

Joli D – za dyskusję o pewnej kwiaciarce z kwiaciarni w Szamotułach, która to dyskusja podniosła mi poziom adrenaliny o 100%

Kasi – za uśmiech, za wypełnianie przez kilka dobrych godzin ankiety, za cierpliwość

Magdzie K – za ogromny wkład w dekorację ślubu wiejskiego i dobre słowo

Magdzie M – za niesamowitą powrotną podróż; zwłaszcza pamiętać będę te 230km/h na autostradzie…

Asi – za ciekawą pogawędkę, za zdjęcia, za cierpliwość, jaką wykazywała podczas robienia swoich małych dzieł

Sobie – że się zdecydowałam pojechać!

*******
Byłam na warsztatach zorganizowanych przez forumkwiatowe.pl i na warsztatach zorganizowanych przez e-florystyka.pl Mam więc porównanie dwóch imprez. I wiecie co? Dzień do nocy. Ogólnie rzecz biorąc - druga impreza florystyczna wyryła się w mojej świadomości niezwykle pozytywnie, bezstresowo, przyjaźnie... Natomiast ta pierwsza - no cóż - nie mogę powiedzieć, że było źle, bo nie było, ale gdyby nie jednak osoba, która mnie namówiła - nie pojechałabym i nie miałabym teraz tego porównania. To jak było? Dziwnie... Wyczuwałam pewną nerwowość w atmosferze, napięcie między uczestnikami... czego tutaj nie było wcale. Komfort psychiczny? W Dąbrówce Kościelnej. Nie chcę oceniać, oba wyjazdy były bardzo różne, jednak subiektywne odczucia wg mnie są bardzo ważne, w końcu każdy powinien mieć swoje zdanie, niekoniecznie ostatnie słowo, a jednak... Poza tym - na ludziach z wyjazdu wcześniejszego mocno się zawiodłam, o czym pisałam we wcześniejszym poście. Mam ogromną nadzieję że na tych osobach, o których napisałam wyżej - nie zawiodę się!