... w końcu jesteśmy - jakby nie było - w prezentowisku ;)
Uwielbiam pisać, i jest to fajne, nawet mnie się podoba, ale moje zamiłowanie do słowa pisanego ma jedną ogromną wadę - nie trzymam się tematu, uwielbiam wręcz odbiegać od tego, o czym powinnam pisać, a piszę o wszystkim wokoło. Z założenia mój blog teoretycznie dotyczy prezentów i sztuki ich pakowania, co jest jedną z moich pasji - a jak jest praktycznie - dobrze wiecie :) To tak kilka słów wyjaśnienia dla tych, którzy zastanawiają się - o czym ona pisze w tym prezentowisku?
Chcę, żeby ten post był wyłącznie o prezentach, a w zasadzie o ich opakowaniu i zdobieniu - jak wyjdzie? Jeszcze nie wiem :) no bo jak tu nie napisać o czymś, o czym się akurat w tej chwili myśli? A myślę o wielu sprawach, kilka spędza mi sen z powiek, inne są niesamowicie przyjemne i napawają mnie dumą i szczęściem - jeszcze inne - powodują, że tracę wiarę w ludzi... Ocho - no i już się zaczyna! Koniec z myślami - przejdźmy do czynów, które mają swoje miejsce w nieodległym czasie przeszłym.
Prezent ślubny zapakowany we flizelinę, ozdobną folię drukowaną i udekorowany organzą, różyczkami materiałowymi i żywą eustomą i szparagusem. Nie byłabym sobą gdybym nie dodała perełek - więc również i one uśmiechają się z prezentu :)
Do prezentu - kwiatowy koszyczek - oczywiście z eustomą :)
Takie prezenty też lubię pakować! Piwka regionalne, no sama rozkosz! Jak ja wtedy zazdroszczę obdarowanemu!
Któregoś razu przychodzi do mnie funfela Aga z torbą, w której coś fajnie brzęczało ;) wyjmuje na ladę butelkę za butelką; kiedy wszystkie stoją już grzecznie w rządku - co mówi Aga? Nie, nie "Masz kochana to ode mnie prezencik" - tylko: "Zapakuj mi, na prezent!" No dobra, tylko jak... To musi być coś fajnego, dla mężczyzny... Wyciągam spod sterty świeczek cyferek urodzinowych skrzyneczkę drewnianą. Dopasowujemy wspólnie piwka - i co się okazuje: skrzyneczka mieści tylko 5 butelek, a na ladzie stoi ich 6. Jak myślicie, co robimy? No jasne, ta co się nie zmieściła - natychmiast zostaje otwarta i skonsumowana! Przepychota, piwo Czarne, z browaru Fortuna. Oj no tak, teraz to się Wam naraziłam co? Myślicie, że piję w pracy ;) otóż - już było po 17tej, a ja do tej godziny właśnie mam otwarte, więc... ;) I dlatego też - lubie pakować takie smaczne prezenty, kiedy coś się nie mieści a zmarnować nie może!
Skrzyneczka Agi
No, i jak? Tylko o prezentach ma być? A może uda mi się przeforsować jeszcze coś? Nie prezent co prawda, ale wydaje mi się, że fajnie się prezentuje ;)
Dekoracja na stół; żwirek, koraliki, kule gąbkowe Oasis, storczyk tajlandzki i szarłat. Nie wiem jak Wam, ale mnie się podoba. Nie, żebym była nieskromna, ale naprawdę jestem z siebie w tym momencie dumna - toteż i pokazuę i opisuję.
Moja niezawodna Pomocnica ;)
Pozdrawiam Was cieplutko i tak jakoś w sumie słonecznie - bo tak patrząc przez szybę - widzę i czuję przyjemne ciepłe promyki słońca!
A! No i zapraszam do oddawania swoich głosów na blogi, które wg Was zasługują na miano wrześniowego Miejsca Sympatycznych Klimatów. Szczegóły TUTAJ
A! No i zapraszam do oddawania swoich głosów na blogi, które wg Was zasługują na miano wrześniowego Miejsca Sympatycznych Klimatów. Szczegóły TUTAJ
Tego pierwszego prezentu to bym nie rozpakowała. Szkoda by mi było takiej pięknej dekoracji;)
OdpowiedzUsuńPiekna lekcja pakowania prezentow, swietny pomysl z butelkami baaardzo mi sie on podoba.
OdpowiedzUsuńPomocnica urocza;-)
Pozdrawiam weekendowo.
pięknie spakowane! a szarłat bardzo lubię!
OdpowiedzUsuńatteo, zawsze można wyciąć denko, wyjąć zawartość, a opakowaniem dalej cieszyć oczy ;)
OdpowiedzUsuńMadziu, najbardziej zauroczyłaś mnie tajlandem z szarłatem - cudne! Szarłat kocham, pakować prezentów nie cierpię :((
Ale wyszło Ci ślicznie, podgapiam, bo jak znam życie i mi trafi się taka fucha ;)
piękne opakowania ale najbardziej ujęła mnie pomocnica:D
OdpowiedzUsuń