niedziela, 21 lipca 2013

Rozamelie, rozamelie...

Sezon ślubny 2013 tytułuję Sezonem Rozameliowym. 3 rozamelie za mną (no dobra, jedna z nich nie jest z róż tylko ze storczyków), przede mną 4 kolejne, a sezon trwa. 

Pierwsza rozamelia szykowana jest dla Koleżanki. Ola wychodzi za mąż, szuka odpowiedniego bukietu. Czerwone róże - bo klasycznie, bo elegancko, bo pasują do jej wymarzonej wizji Tego Dnia. Jej przyszły Mąż szykuje smoking z pasem w kolorze czerwonego wina, Ola ma już taki lakier do paznokci. Zatem jak widać - czerwona róża jest tu jedynym pasującym kwiatem. Ale zwyczajna "kulka" z róż już mi tutaj nie pasuje. Zbyt zwyczajna. Zbyt przewidywalna. Zbyt popularna... Moje przemyślenia na temat "zbyt" przynoszą efekt w postaci rozamelii, którą obficie ozdabiam kryształkami z kolekcji Swarovski Elements Roundelles Crystal AB.




Kolejna rozamelia jest dla pani Ani. Mailujemy kilka miesięcy, słucham uważnie wszelkich przemyśleń "mojej" Panny Młodej. Zgodnie stwierdzamy, że rozamelia z czerwonej róży będzie doskonałym rozwiązaniem, ale trzeba coś koniecznie wymyślić, by móc przemycić do bukietu w kolorze czerwonego wina - akcent w ulubionym kolorze pani Ani. Kryształki? Tasiemka? Vanda? Ostatni pomysł wprowadzam w życie. Dodatkowo - jedyną prośbą Pana Młodego jest to, żeby jego butonierka była... płaska. A Vanda jak najbardziej się tutaj nadaje! Poza tym - Pan Młody ma ubrać fioletową koszulę i czerwony krawat, a buty mają związać czerwone sznurowadła... Jestem ogromnie ciekawa, jak te wszystkie elementy wspólnymi siłami tworzą jeden, spójny obraz. Czekam więc na zdjęcia z Uroczystości. Tymczasem pokażę Wam tą rozamelię.


Traf chce, że łączę w hurtowni 2 zamówienia ślubne w jedno - mam na myśli pudło cudnego storczyka, jakim jest Vanda. Trafia on do kolejnego bukietu, którego w sumie nie można nazwać rozamelią, choć niemal identyczny ma profil. Vandamelia? Orchimelia? Ok, dobra, wiązanka kameliowa ze storczyka. Nie ma łagodnego, ugłaskanego charakteru, jakim również pochwalić się nie może jej właścicielka, pani Agnieszka. Jej bukiet ma być (i tutaj wszelkie wytyczne, na podstawie których dokonuję tego, co widac na zdjęciach poniżej): ciemny, fioletowy, bez zbędnych świecidełek, jak z bajkowego, zaczarowanego lasu, z dreszczykiem, lekki, trwały, zakręcony, z czymś wiszącym. Myślę, że tak w 99% udaje mi się to wszystko połączyć. Panna Młoda zachwycona. Szkoda, że równie "mroczny" Pan Młody kategorycznie odmawia przypięcia butonierki...




*******
Pozdrawiam ciepło i słonecznie wszystkie "moje" Panny Młode, te odważne i te raczej ostrożne, którym i tak dokładam coś od siebie, by ich bukiet był klasyczny, ale zupełnie różny od pozostałych!

7 komentarzy:

  1. prześliczne bukiety, uwielbiam rozamelie, połączenie z Vandą bardzo udane :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ piekne bukiety! Wspaniałe. Załatwiłaś może anioły?

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo urocze są te bukiety! Musiały kosztować mnóstwo pracy i cierpliwości :)

    OdpowiedzUsuń
  4. niesamowite bukiety :) po prostu cudeńka. Zastanawiam się tylko jak w przypadku rozamelii wygląda trwałośc? Jak długo płatki są w stanie się ładnie utrzymać? Buziakuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. niesamowite bukiety :) po prostu cudeńka. Zastanawiam się tylko jak w przypadku rozamelii wygląda trwałośc? Jak długo płatki są w stanie się ładnie utrzymać? Buziakuję ;)

    OdpowiedzUsuń