I to podwójnie!
Po kolei: kicają do mnie 2 zajączki wielkanocne (mnie to bardziej na króliki wygląda, ale na opakowaniu podróżnym napisane jest jak wół: zając wielkanocny - no więc ZAJĄCZKI). I tak sobie grzecznie siadają cichutko pod lampą. I siedzą - rozleniwione na serwecie szydełkowej od Mami. Nie wiem, czy im zimno, może głodne? Taaaa.... Madziu, z głową wszystko OK?
...
W końcu - hyc - do dekoracji - obok młodziutkich hiacyntów, które dopiero mają zamiar rozchylić na świat swoje wonne dzwonki śnieżnobiałe... I siedzą, i nawet płoszone - nie chcą opuścić swojego nowego miejsca leniuchowania. Podobno - podobają im się jajka. I piórka. I białe kwiatuszki...
Czy nadal są u mnie? Nie, odkicały... z całą kompozycją wielkanocną... W sekrecie powiem Wam tylko tyle, że mają zacumować w Porcie, w Porcie Łódź ;)
Pozdrawiam wiosennie i przypominam o CANDY :)
jak śliczna dekoracja:)) nic dziwnego że nie posiedziały i odkicały ahhahah:)buziaki:)
OdpowiedzUsuńPrześliczna jest ta dekoracja. Pozdrawiam Bożena anielskie-sekrety.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJaki piękny plener im stworzyłaś ;)
OdpowiedzUsuńNo fajne te Twoje zające których już nie ma ;-)
OdpowiedzUsuńi wcale się nie dziwię dlaczego odkicały....
buziaki :-)
Hi hi hi a do mnie też takie same przykicały ;-)
OdpowiedzUsuńPiękna kompozycja !!!
Pozdrawiam Aga
ooo, tu już świątecznie wielce :)
OdpowiedzUsuń