piątek, 17 września 2010

O prezentach słów kilka...

... w końcu jesteśmy - jakby nie było - w prezentowisku ;)

Uwielbiam pisać, i jest to fajne, nawet mnie się podoba, ale moje zamiłowanie do słowa pisanego ma jedną ogromną wadę - nie trzymam się tematu, uwielbiam wręcz odbiegać od tego, o czym powinnam pisać, a piszę o wszystkim wokoło. Z założenia mój blog teoretycznie dotyczy prezentów i sztuki ich pakowania, co jest jedną z moich pasji - a jak jest praktycznie - dobrze wiecie :) To tak kilka słów wyjaśnienia dla tych, którzy zastanawiają się - o czym ona pisze w tym prezentowisku?

Chcę, żeby ten post był wyłącznie o prezentach, a w zasadzie o ich opakowaniu i zdobieniu - jak wyjdzie? Jeszcze nie wiem :) no bo jak tu nie napisać o czymś, o czym się akurat w tej chwili myśli? A myślę o wielu sprawach, kilka spędza mi sen z powiek, inne są niesamowicie przyjemne i napawają mnie dumą i szczęściem - jeszcze inne - powodują, że tracę wiarę w ludzi... Ocho - no i już się zaczyna! Koniec z myślami - przejdźmy do czynów, które mają swoje miejsce w nieodległym czasie przeszłym.

Prezent ślubny zapakowany we flizelinę, ozdobną folię drukowaną i udekorowany organzą, różyczkami materiałowymi i żywą eustomą i szparagusem. Nie byłabym sobą gdybym nie dodała perełek - więc również i one uśmiechają się z prezentu :) 

Do prezentu - kwiatowy koszyczek - oczywiście z eustomą :)

Takie prezenty też lubię pakować! Piwka regionalne, no sama rozkosz! Jak ja wtedy zazdroszczę obdarowanemu!

Któregoś razu przychodzi do mnie funfela Aga z torbą, w której coś fajnie brzęczało ;) wyjmuje na ladę butelkę za butelką; kiedy wszystkie stoją już grzecznie w rządku - co mówi Aga? Nie, nie "Masz kochana to ode mnie prezencik" - tylko: "Zapakuj mi, na prezent!" No dobra, tylko jak... To musi być coś fajnego, dla mężczyzny... Wyciągam spod sterty świeczek cyferek urodzinowych skrzyneczkę drewnianą. Dopasowujemy wspólnie piwka - i co się okazuje: skrzyneczka mieści tylko 5 butelek, a na ladzie stoi ich 6. Jak myślicie, co robimy? No jasne, ta co się nie zmieściła - natychmiast zostaje otwarta i skonsumowana! Przepychota, piwo Czarne, z browaru Fortuna. Oj no tak, teraz to się Wam naraziłam co? Myślicie, że piję w pracy ;) otóż - już było po 17tej, a ja do tej godziny właśnie mam otwarte, więc... ;) I dlatego też - lubie pakować takie smaczne prezenty, kiedy coś się nie mieści a zmarnować nie może!

Skrzyneczka Agi

No, i jak? Tylko o prezentach ma być? A może uda mi się przeforsować jeszcze coś? Nie prezent co prawda, ale wydaje mi się, że fajnie się prezentuje ;)

Dekoracja na stół; żwirek, koraliki, kule gąbkowe Oasis, storczyk tajlandzki i szarłat. Nie wiem jak Wam, ale mnie się podoba. Nie, żebym była nieskromna, ale naprawdę jestem z siebie w tym momencie dumna - toteż i pokazuę i opisuję.

Moja niezawodna Pomocnica ;)

Pozdrawiam Was cieplutko i tak jakoś w sumie słonecznie - bo tak patrząc przez szybę - widzę i czuję przyjemne ciepłe promyki słońca!

A! No i zapraszam do oddawania swoich głosów na blogi, które wg Was zasługują na miano wrześniowego Miejsca Sympatycznych Klimatów. Szczegóły TUTAJ

5 komentarzy:

  1. Tego pierwszego prezentu to bym nie rozpakowała. Szkoda by mi było takiej pięknej dekoracji;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piekna lekcja pakowania prezentow, swietny pomysl z butelkami baaardzo mi sie on podoba.
    Pomocnica urocza;-)
    Pozdrawiam weekendowo.

    OdpowiedzUsuń
  3. pięknie spakowane! a szarłat bardzo lubię!

    OdpowiedzUsuń
  4. atteo, zawsze można wyciąć denko, wyjąć zawartość, a opakowaniem dalej cieszyć oczy ;)
    Madziu, najbardziej zauroczyłaś mnie tajlandem z szarłatem - cudne! Szarłat kocham, pakować prezentów nie cierpię :((
    Ale wyszło Ci ślicznie, podgapiam, bo jak znam życie i mi trafi się taka fucha ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. piękne opakowania ale najbardziej ujęła mnie pomocnica:D

    OdpowiedzUsuń